Polska"Przedsiębiorca" Dorn sądzi się z "Rzeczpospolitą"

"Przedsiębiorca" Dorn sądzi się z "Rzeczpospolitą"

Przeprosin i 30 tys. zł żąda były szef MSWiA i były marszałek Sejmu Ludwik Dorn od "Rzeczpospolitej", która nazwała go w 2005 r. przedsiębiorcą i napisała, że zataił działalność gospodarczą w oświadczeniu majątkowym. Pozwani chcą oddalenia pozwu.

"Przedsiębiorca" Dorn sądzi się z "Rzeczpospolitą"
Źródło zdjęć: © AFP

07.03.2008 | aktual.: 07.03.2008 13:03

Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował ten cywilny proces. Zeznawał szef CBA Mariusz Kamiński, który udzielał wypowiedzi w artykule.

W grudniu 2005 r. "Rzeczpospolita" napisała, że Dorn - wówczas minister spraw wewnętrznych i administracji - ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, której nie wykazuje w oświadczeniach majątkowych. Dorn pozwał za to gazetę i jej wydawcę, żądając przeprosin i 30 tys. zł.

Wypowiadając się w tekście, Kamiński oceniał, że złamaniem prawa jest zatajanie takich okoliczności. Wskazywał też, że istotny jest motyw, kierujący osobą na funkcji publicznej, która takiej okoliczności nie ujawnia - czy robi to świadomie, czy też sprawa jest wynikiem nieporozumienia. Konkluzja wypowiedzi Kamińskiego była taka, że sprawą powinna się zająć komisja etyki poselskiej, badająca oświadczenia majątkowe posłów.

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie Kamiński oświadczył, że w grudniu 2005 r. dzwoniący do niego dziennikarz zadał ogólne pytania - bez wskazania, że chodzi o konkretny przypadek Ludwika Dorna. Odnosiłem wrażenie, że dziennikarz przygotowuje ogólny tekst o oświadczeniach majątkowych parlamentarzystów. Pytał, czy fakt nieujawnienia przez osobę, pełniącą funkcję publiczną, prowadzenia działalności gospodarczej, jest naruszeniem prawa. Moja odpowiedź była oczywiście twierdząca - zeznawał szef CBA.

Zastrzegł zarazem, że swej wypowiedzi nie autoryzował, bo też nie widział potrzeby proszenia o autoryzację sądząc, że wypowiada się ogólnie, a nie w konkretnej sprawie.

Odnosząc się do konkretnej sprawy Dorna (który zarejestrował działalność gospodarczą w 1989 r., ale w istocie nigdy jej nie podjął), Kamiński wyraził pogląd, że nie ma znaczenia, czy taką działalność się ujawni w oświadczeniu, czy nie, bo istotą sprawy jest ujawnianie dochodów, a tu ich nie było. Co innego, gdy ktoś działalność gospodarczą prowadził, a następnie ją zawiesił, np. na czas sprawowania mandatu posła - wtedy, zdaniem Kamińskiego, powinien ją i tak ujawnić w deklaracji, bo wcześniej osiągał z niej dochody.

Czy to jest jakaś opinia prawna na piśmie? - pytała świadka mec. Barbara Kondracka, pełnomocnik pozwanej "Rzeczpospolitej". Taka jest interpretacja przepisów i praktyka CBA - odparł Kamiński.

Jego zdaniem, Dorn przez ten artykuł doznał wielu uszczypliwości od polityków PiS. Pytany przez pełnomocniczkę Dorna mec. Agnieszkę Menelską Kamiński relacjonował, że gdy słyszał złośliwe uwagi pod adresem ówczesnego szefa MSWiA, protestował mówiąc, że doszło do nadużycia jego wypowiedzi. Wyraziłem też w związku z tym ubolewanie w rozmowie z panem Dornem - dodał.

Kamiński zeznał, że nie rozmawiał nigdy z Dornem o wyrejestrowaniu działalności gospodarczej. Według mec. Kondrackiej, powód do dziś tego nie uczynił i także obecnie na stronach internetowych Urzędu M. St. Warszawy można w wykazie przedsiębiorców odnaleźć Ludwika Dorna, określonego tam właśnie jako przedsiębiorca z zarejestrowaną działalnością gospodarczą. Na jej wyrejestrowanie - w przypadku nieprowadzenia działalności - przedsiębiorca ma 14 dni. Pan Dorn nie uczynił tego do dziś, od 1989 r., nawet po tych publikacjach. Sankcji wprawdzie nie ma, ale to jest nieprzestrzeganie prawa - powiedziała.

Proces zbliża się do końca. W kwietniu sąd chce przesłuchać Dorna.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)