Przede wszystkim racjonalizm
Dziennikarz Marketingu Politycznego rozmawia z Julią Piterą, posłanką PO, byłą przewodniczącą Transparency International.
19.10.2006 14:27
MP: Dlaczego zdecydowała się Pani na start w wyborach parlamentarnych w 2005 roku?
Julia Pitera: Jestem przeciwniczką "napoleońskich karier". Raptem ktoś, kto nie ma żadnej wiedzy (często nawet teoretycznej) bezkrytycznie obejmuje funkcję. Trudno się dziwić, że taką mamy mizerną politykę i mizerny styl rządzenia. Ponieważ od 1991 roku zdążyłam być, przez ponad trzy lata urzędnikiem w administracji centralnej i jedenaście lat radną, zdobyłam też duże doświadczenie w działalności społecznej – uznałam, że mogę spróbować swoich sił w polityce krajowej. Zwłaszcza, że czwarta kadencja w radzie już byłaby nużąca, a kontakt z warszawiakami jako poseł z Warszawy mam nadal.
Do tej pory starała się Pani dbać o transparentność życia politycznego. Jak Pani czuje się w roli tego, który znajduje się pod bacznym okiem mediów a zarazem i wyborców?
Nic się w tym względzie nie zmieniło. W życiu publicznym jestem od wielu lat i jestem do tego przyzwyczajona. Jeśli nawet któryś dziennikarz mnie podszczypie, to traktuje to jako działanie dyscyplinujące. A na sporadyczne inwektywy nie reaguję. Uważam, że polityk ma wystarczająco wiele okazji, by swoimi czynami podważyć oszczerstwa.
Jak Pani oceniłaby kondycję dzisiejszej polityki, a zarazem i polityków w Polsce?
Marna. Zamiast obudzić w sobie pokorę i odrobinę krytycyzmu głównie zajmują się sobą i w iście PRL-owski sposób domagają się miłości ludu i szacunku dziennikarzy. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Niestety tak już jest, że zachowania kuriozalne i żałosne są zawsze bardziej dominujące i jeśli nawet są udziałem mniejszości dotykają całej klasy politycznej.
Co zrobić, aby sfera polityczna była bar-dziej przejrzysta, czytelna dla wyborców?
Zmienić ordynację proporcjonalną na większościową w okręgach jednomandatowych! Aby wreszcie jeden polityk nie chował się za plecami drugiego, a kandydaci byli poddani rzeczywistej weryfikacji wyborczej, a nie klepali decyzję prezesa ugrupowania.
Co jest przyczyną tak niskiej frekwencji w wyborach, również samorządowych?
To są m.in. skutki złej ordynacji. Obywatele nie mają poczucia realnego wpływu na polską politykę. Nie mają możliwości wyrażania dezaprobaty dla jakiegoś kandydata, gdyż on i tak może znaleźć się w polityce dzięki głosom „lokomotywy” z pierwszego miejsca. A politykom niska frekwencja odpowiada. Bo zazwyczaj idą tylko ich twarde, zacięte elektoraty. To po co to zmieniać?
Jak temu zaradzić? Jak przekonać młodych obywateli naszego kraju, aby regularnie stawiali się przy urnach wyborczych?
Racjonalnymi argumentami. Uczestnicząc w panelach politycznych jestem przerażona agresywną "agitką" uprawianą przez polityków. Wyobrażam sobie, ze dla ludzi młodych, otwartych na świat działa to jak "płachta na byka" i budzi całkiem odwrotne skutki.
Jest Pani znaną działaczką polityczną. Była Pani m. in. radną w Warszawie, ale szerszej publiczności Pani nazwisko kojarzy się z działalnością w Transparency International Polska, której głównym celem jest zwalczanie korupcji, zwłaszcza w polityce. Jak jej zatem przeciwdziałać?
Trudne pytanie, by na nie krótko odpowiedzieć. Przede wszystkim zwalczanie korupcji to zespół zachowań. Nie można albo edukować, albo ścigać, albo zapobiegać. Jak w każdej działalności przestępczej potrzebna jest równowaga, że szczególnym naciskiem na prewencję. Pod prewencją, rozumiem budowanie rozwiązań systemowych, które uniemożliwią, a przynajmniej utrudnią wykorzystywanie państwa dla własnych celów. Najlepszym przykładem niech będzie służba zdrowia. Cokolwiek by nie wymyślili zawsze w systemie monopolistycznym, zarządzanym przez polityków, z blisko 40 miliardów złotych budżetu będzie korupcja.
Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Gunnar Myrdall, sformułował tezę tzw. „miękkiego państwa”, a więc państwa pożeranego przez nepotyzm, korupcję i monstrualną, biurokratyczną administrację? Czy w Polsce mamy do czynienia z podobnymi praktykami?
Tak. Nepotyzm jest czymś tak naturalnym, że coraz częściej od przyłapanego na takich praktykach słyszymy, że komuż można zaufać bardziej, niż własnej rodzinie!
Platforma Obywatelska znana jest z bezwzględnego traktowania, członków partii naruszających podstawowe etyczne zasady, funkcjonowania w sferze publicznej. Czy będąc członkiem PO, wywiera Pani wpływ na swoich partyjnych kolegów, aby powstrzymywali się od łamania tych zasad?
Mam poparcie dla swoich działań. Gdyby było inaczej – nie byłoby tu dla mnie miejsca!
Co Pani sądzi o będącym już w organizacji (nabór pracowników itd.) Centralnym Biurze Antykorupcyjnym? Czy to dobry pomysł?
Wielokrotnie artykułowałam swoje zastrzeżenia do tej instytucji. Mam cięgle obawy, czy kierownictwo nie zauroczyło się niegdyś filmami z Bondem... Jak powiedziałam wyżej, korupcja to przestępstwo złożone, wymagające licznych narzędzi – paradoksalnie – bardziej intelektualnych.
Ostatnie pytanie: polityk XXI wieku to według Pani osoba...?
Jak w każdej innej epoce: z wizją, celami, umiejętnością gromadzenia wokół siebie ludzi, którzy te cele będą umieli zrealizować, pamiętający o przyszłych pokoleniach, a nie wyznający zasadę, że „po mnie choćby potop”.
Rozmawiał Piotr Gołębiowski