"Przed trzęsieniem w Chinach wypełzły tysiące ropuch"
Najpierw w niewytłumaczalny sposób spadał poziom wody w stawie, a na ulice wyległy tysiące ropuch. Na kilka godzin przed trzęsieniem ziemi zwierzęta w zoo zachowywały się dziwnie.
15.05.2008 | aktual.: 15.05.2008 14:02
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zywiol-zabil-uczniow-6038637740106881g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zywiol-zabil-uczniow-6038637740106881g )
Trzęsienie ziemi w szkole
W kilka dni po potężnym poniedziałkowym trzęsieniu w najludniejszej chińskiej prowincji, Syczuanie, Chińczycy na blogach i czatach rozważają, dlaczego władze nie zareagowały na te naturalne znaki zapowiadające kataklizm.
"Gdyby w biurze sejsmologicznym siedzieli profesjonaliści, mogliby przewidzieć trzęsienie parę dni wcześniej, kiedy kilka tysięcy metrów sześciennych wody znikło w ciągu godziny w Hubei. Ale tamtejsze biuro to zlekceważyło" - pisze jeden z internetowych komentatorów.
Sejsmolodzy twierdzą, że w praktyce nie da się przewidzieć, kiedy i gdzie dojdzie do trzęsienia. W kilku krajach, w tym w Chinach, starano się wykorzystać obserwacje zmian w przyrodzie, głównie zachowania zwierząt, jako wczesny znak ostrzegawczy. Lecz dotąd nie znaleziono sposobu wykorzystania zwierząt do prognozowania trzęsień - powiedział brytyjski sejsmolog Roger Musson z instytutu geologicznego British Geological Survey.
Jednak w internecie nadal pełno dyskusji na ten temat. Nawet duży dziennik "China Daily" we wtorkowym wydaniu zastanawiał się, dlaczego władze nie przewidziały tego najgorszego od 30 lat trzęsienia.
Pierwszy zwiastun pojawił się trzy tygodnie temu - znikła wielka ilość wody ze stawu w Enshi w prowincji Hubei, ok. 560 km na wschód od epicentrum.
Na trzy dni przed trzęsieniem tysiące ropuch wyroiły się na ulice Mianzhu, w którym podczas trzęsienia zginęły co najmniej 2 tys. ludzi. Mieszkańcy obawiali się, że ropuchy zwiastują zbliżanie się katastrofy żywiołowej, ale urzędnik miejscowego biura leśnictwa uznał obecność ropuch na ulicach za rzecz normalną.
W dzień trzęsienia w ogrodzie zoologicznym w Wuhan, ponad 1000 kilometrów na wschód od epicentrum trzęsienia - według gazety "Wuhan Evening Paper" - zebry waliły łbami o ogrodzenie, słonie jak oszalałe wymachiwały trąbami, a 20 lwów i tygrysów, które zwykle w południe śpią, kręciło się po wybiegu. Na pięć minut przed wstrząsami zaczęły krzyczeć pawie. Zdaniem przedstawicieli zoo zachowanie zwierząt wiązało się z nadchodzącym trzęsieniem.
Jest kilka możliwych wytłumaczeń. Najprawdopodobniej podziemne ruchy skał generują sygnał elektryczny, odbierany przez zwierzęta. Według drugiej teorii zwierzęta wyczuwają słabe wstrząsy, których ludzie nie zauważają - ocenił Musson.
Wicedyrektor chińskiego biura sejsmologicznego Zhang Xiaodong powiedział, że jego placówka wykorzystała różne naturalne znaki do prognozowania trzęsień 20 razy w ciągu 20 lat. Jest to niewiele wobec wszystkich trzęsień ziemi w Chinach. Problem polega na tym, że nadal związki miedzy takimi zjawiskami są dość niejasne - tłumaczył.
Zimą 1975 roku władze nakazały ewakuację miasta Haicheng w prowincji Liaoning na dzień przed silnym trzęsieniem ziemi, którego prognozę oparto na doniesieniach o nietypowym zachowaniu zwierząt i zmianach poziomu wód gruntowych. Mimo ostrzeżeń zginęło ponad 2 tys. ludzi.
Rok później nie było żadnego ostrzeżenia przed trzęsieniem w Tangshan w północno-wschodnich Chinach. Wstrząsy miały siłę 7,6 w skali Richtera. Zginęło 240 tys. ludzi.
W rejonie tym donoszono o dziwnych zjawiskach, m.in. zmianach poziomu wody - powiedział Musson. Wysłana w teren ekipa sejsmologów nie znalazła żadnych dowodów, które mogłyby świadczyć o zbliżaniu się wstrząsów. W drodze powrotnej zatrzymali się na nocleg w Tangshan i zginęli w trzęsieniu ziemi.
Liczba ofiar śmiertelnych poniedziałkowego trzęsienia ziemi w najludniejszej chińskiej prowincji, Syczuanie, może przekroczyć 50 tysięcy - poinformowały źródła rządowe.