PolskaPrzed sądem musiała udowodnić, że nie jest matką

Przed sądem musiała udowodnić, że nie jest matką

Widzewski sąd rodzinny wydał w środę wyrok w niecodziennej sprawie zaprzeczenia... macierzyństwa. Z takim pozwem zwróciła się do sądu 23-letnia studentka, której przypisano dziecko urodzone przez inną kobietę.

Sąd orzekł, że powódka nie jest matką rocznej dziś dziewczynki. Przesądziła o tym opinia biegłego ginekologa, który stwierdził, że badana przez niego pacjentka jeszcze nie rodziła.

Rozprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych, podobnie jak inne sprawy, którymi zajmują się sądy rodzinne.

Kiedy studentka wróciła ze Stanów Zjednoczonych, przeżyła szok. Wezwano ją do ośrodka adopcyjno-opiekuńczego, gdzie dowiedziała się, że musi zdecydować, czy chce zrzec się praw rodzicielskich w stosunku do swojej córeczki, którą zostawiła po porodzie w szpitalu im. Madurowicza.

Byłam wtedy za granicą, ktoś musiał się pode mnie podszyć - zapewniała panie z ośrodka zdumiona łodzianka. Mówiła też, że nigdy nie zgubiła dowodu osobistego, paszportu czy innego dokumentu i nie ma pojęcia, skąd rodząca wzięła jej dane z numerem telefonu włącznie.

W tej przedziwnej sytuacji pozostała jej tylko droga sądowa. Skierowała pozew o zaprzeczenie macierzyństwa, pozywając przed oblicze Temidy... dziecko, reprezentowane przez kuratora.

Dziewczynka przyszła na świat 1 lipca ubiegłego roku w szpitalu im. Madurowicza. Rodząca oświadczyła, że zrzeka się praw do córki, po czym wyszła ze szpitala i więcej się nie pokazała. Dziecko trafiło do rodziny zastępczej. Brak oficjalnego zrzeczenia się praw do opieki uniemożliwiał adopcję.

Sprawą zajęła się prokuratura, zawiadomiona przez Urząd Stanu Cywilnego. Dotąd nie ustalono jednak, kto jest biologiczną matką dziecka ani w jaki sposób podszyła się pod kogoś innego.

(st)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)