Przed atakiem na kampusie czaił się na ekspedienta. Nowe ustalenia ws. makabry
WP dotarła do kolejnych szokujących informacji dotyczących makabry na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. 22-letni student, zanim zabił siekierą 53-letnią portierkę, próbował też zaatakować ekspedienta w sklepie. Ale jak wyznał śledczym "coś" kazało mu zrezygnować i szukać innej ofiary.
Jak już wcześniej podawała WP, sprawca błąkał się po mieście, zanim dotarł na Uniwersytet Warszawski. Jak przekazał policji, wszedł do jednego ze sklepów w Śródmieściu i tam chciał zaatakować sprzedawcę.
Jak tłumaczył jednak policjantom, w ekspediencie zobaczył "zło" i dlatego zrezygnował z ataku i ze sklepu ostatecznie wyszedł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najgorszy scenariusz dla Nawrockiego? Prof. Dudek wskazał na detale
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, student około kwadransa kręcił się po kampusie. Studenci owszem widzieli go, nawet się wzajemnie ostrzegali, ale nikt nie zadzwonił na policję.
- Pierwszy telefon na policję był już po ataku, nie rozumiem tego. Dlaczego łapali za telefony, żeby nagrywać tragedię, a nie dzwonili po pomoc, gdy jeszcze był czas na reakcję policji. Gdyby patrol dotarł na miejsce na czas, pewnie użyłby broni i udałoby się zapobiec tragedii - zdradza nam jeden ze śledczych pracujący przy sprawie.
Policja po otrzymaniu zgłoszenia pojawiła się na miejscu po około pięciu minutach. Ale było już za późno. 53- letnia portierka zginęła w wyniku ran zadanych wieloma uderzeniami siekierą, napastnik ranił też ochroniarza, który trafił do szpitala.
Reakcję świadków skomentował również Jacek Dobrzyński. Rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński przyznał, że część świadków ataku na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego zamiast interweniować, kręciła filmy. Podkreślił, że najbardziej niepokojące jest, że mało kto chciał pomóc.
"Masę osób, które były świadkami tego zdarzenia, nie podejmowało interwencji, wręcz odnotowaliśmy też takie dziwne zachowania, że część osób kręciła sobie filmy, nagrywając całe zdarzenia" - powiedział Dobrzyński. Podkreślił, że jest chyba najbardziej przerażające i niepokojące to, że mało kto chciał pomóc.
W czwartek o godz. 15 ruszyło przesłuchanie zatrzymanego studenta. Usłyszał zarzuty. Policja pobrała w środę krew do badań, by ustalić, czy sprawca był pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających.
Jeszcze przed przesłuchaniem w prokuraturze rejonowej, student miał mówić policjantom, którzy go zatrzymali, że jest "predatorem i wilkiem zjadającym owieczki".
Olga Karaban, dziennikarka Wirtualnej Polski