ŚwiatPrzeciwnicy wysłania wojsk Turcji do Libanu starli się z policją

Przeciwnicy wysłania wojsk Turcji do Libanu starli się z policją

Setki młodych ludzi starły się z policją w Ankarze, protestując przeciwko decyzji parlamentu o wysłaniu tureckich wojsk do sił ONZ w Libanie.

06.09.2006 | aktual.: 06.09.2006 17:13

Turecki parlament przyjął uchwałę w sprawie udziału w misji ONZ w Libanie we wtorek wieczorem.

Europie, Stanom Zjednoczonym i Izraelowi zależy na tym, by żołnierze z muzułmańskiej Turcji weszli w skład sił pokojowych. W ten sposób można będzie bowiem uniknąć wrażenia, że siły ONZ składają się głównie z chrześcijan-Europejczyków.

Opozycja zapowiadała, że sprzeciwi się projektowi, jednak premierowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi wystarczyło poparcie własnego ugrupowania, Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która dysponuje znaczącą większością.

Już we wtorek doszło w Turcji do protestów ulicznych. W środę zamaskowani młodzi ludzie obrzucali policję kamieniami, krzycząc "USA precz, ten kraj jest nasz" i "nie będziemy żołnierzami Izraela".

Policja użyła przeciwko demonstrantom gazu łzawiącego. Zatrzymano dziesiątki uczestników zajść.

Społeczeństwo tureckie jest głęboko podzielone w kwestii wysłania armii do Libanu. Wątpliwości wiążą się przede wszystkim z bezpieczeństwem żołnierzy, choć decydują też względy historyczne i obawy, że pobyt tureckich żołnierzy na tych ziemiach może przypomnieć o czasach imperium osmańskiego. Z badań opinii publicznej ogłaszanych przez media w Turcji wynika, że wysłaniu armii do Libanu sprzeciwia się około 75% obywateli.

Wielu Turków wyraża obawy, że siły pokojowe ONZ w Libanie będą służyły głównie interesom Izraela i USA, czy też że tureccy żołnierze będą musieli walczyć ze współwyznawcami.

Sekretarz generalny ONZ, który spotkał się w Ankarze z premierem Erdoganem, z uznaniem wypowiedział się o decyzji Turcji w sprawie wysłania wojsk do Libanu.

Erdogan bagatelizuje protesty, wyrażając przekonanie, że z czasem Turcy zrozumieją potrzebę wnoszenia wkładu w pokój w tym niespokojnym regionie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)