Prywatyzacja na horyzoncie
Gdy czytamy kolejne oświadczenia ministrów
skarbu państwa o prywatyzacji, przypomina się stary dowcip o
komuniźmie, który widać już na horyzoncie. Jak wiadomo, horyzont
to złudzenie optyczne - linia, która wciąż się przesuwa, w miarę
jak się do niej "zbliżamy" - pisze w "Gazecie Wyborczej" Witold Gadomski.
15.07.2003 | aktual.: 15.07.2003 06:52
Tym razem minister Piotr Czyżewski oświadczył, że "na horyzoncie" jest: prywatyzacja Polskich Hut Stali - wyłączność na negocjacje w tej sprawie uzyskał koncern LNM Holdings oraz Rafinerii Gdańskiej - na razie nie wiadomo w jaki sposób. Oświadczenie ministra nie jest zaskakujące, tyle że niczego jeszcze nie wyjaśnia - uważa komentator "GW".
LNM przez ponad miesiąc ma negocjować warunki przejęcia hut i - jak stwierdza Gadomski - gdyby miał dziś się zakładać, czym negocjacje się zakończą, obstawałby, że niczym. Sytuacja hut jest bardzo zła, a od przyszłego roku niemożliwe będzie wspieranie ich z publicznej kasy.
To nie jest komfortowy punkt wyjścia do negocjacji prywatyzacyjnych. Trzeba było sprzedać huty wcześniej. Teraz będziemy musieli przyjąć twarde warunki inwestora lub czekać na bankructwo naszych stalowni.
"Horyzont" w wypadku Rafinerii Gdańskiej jest jeszcze odleglejszy. Minister właściwie nie przesądza żadnego rozwiązania. Nie wiemy zatem, czy będą dwa koncerny paliwowe, czy tylko jeden. Co gorsza - nie wiemy, kto będzie właścicielem koncernów, kto na prywatyzacji zarobi i czy na pewno będzie to skarb państwa - konkluduje komentator "GW".