Prywatny samolot polatał sobie nad Nowym Jorkiem
Mały, sportowy samolot z czterema osobami na pokładzie, bez przeszkód nadleciał w niedzielę nad Nowy Jork, mimo wszelkich zabezpieczeń antyterrorystycznych w tym mieście - informują w poniedziałek media amerykańskie.
Pilot, nie dość, że naruszył obszar zakazany dla lotnictwa, poleciał jeszcze nad Manhattan, żeby z bliska pokazać trójce przyjaciół na pokładzie Most Brookliński i Statuę Wolności.
Poniedziałkowa "New York Post" zastanawia się, jak było to możliwe, mimo obowiązującego w całych Stanach Zjednoczonych podwyższonego stopnia pogotowia antyterrorystycznego.
Siły powietrzne nie zareagowały, mimo że pilot prywatnego samolotu naruszył obszar powietrzny lotniska La Guardia, skąd poleciał wzdłuż East River, nad gmachem Narodów Zjednoczonych, a następnie nad Statuą Wolności.
Dopiero wtedy śmigłowiec policyjny zbliżył się do samolotu i eskortował go poza obszar powietrzny nad Nowym Jorkiem.
Dla 47-letniego pilota wszystko skończyło się pomyślnie, przynajmniej na razie. Po lądowaniu na Long Island przeprosił policjantów, tłumacząc się brakiem doświadczenia. Nie został aresztowany. Nie wiadomo na razie, czy czeka go proces. Federalny Zarząd Lotnictwa i Ministerstwo Bezpieczeństwa Kraju zapowiedziały śledztwo.