PolskaProwokacja skarbówki za 1,70 zł

Prowokacja skarbówki za 1,70 zł

Robert Kierasiński, prowadzący sklep z artykułami papierniczymi i zabawkami przy ul. Zgierskiej w Łodzi, twierdzi, że stał się ofiarą prowokacji pracowniczki Urzędu Kontroli Skarbowej.

27.08.2007 | aktual.: 27.08.2007 09:21

- Ta pani kupiła zeszyt za 1,70 zł - opowiada pan Robert. - Dała pieniądze, wybiłem transakcję na kasie, wydałem resztę i położyłem paragon. Kobieta wzięła zeszyt i pieniądze, paragon został na ladzie. Wyszła, a ja wrzuciłem go do kosza. Wielu klientów nie przywiązuje wagi do paragonu za drobiazgi typu zeszyt, ołówek, balonik. Co innego, gdy kupują rowerek czy dużą zabawkę - sam im przypominam o paragonie, żeby mieli na wypadek reklamacji. Tymczasem ta pani wróciła za parę minut i oświadczyła, że jest urzędnikiem skarbowym, machnęła legitymacją służbową i chciała wystawić mi mandat na 100 zł za to, że nie otrzymała dowodu zakupu. Nie przyjąłem go, gdyż uważam, że na niego nie zasłużyłem - natychmiast wyjąłem dowód z kosza. Kobiecie towarzyszył drugi urzędnik, którego przedtem z nią nie było. Straszyli mnie sądem i wezwali policję.

- Prowadzimy sklep ponad 20 lat i wiele różnych kontroli przeszliśmy - dodaje zbulwersowana Kazimiera Kierasińska, mama właściciela, obecna przy całym zajściu. - Czegoś takiego jeszcze nie doświadczyliśmy!

Policja przyjechała, spisała dane uczestników zdarzenia, sporządziła notatkę służbową.

Jak powiedziano nam w Urzędzie Kontroli Skarbowej, była to kontrola o charakterze prewencyjnym, do jakiej zobowiązani są pracownicy UKS zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Finansów. Chodzi o to, aby nikt nie sprzedawał towarów na lewo, a każdy obrót został zewidencjonowany.

- Kodeks karny skarbowy przewiduje, że karze podlega każdy, kto sprzeda towar z pominięciem kasy fiskalnej lub nie wyda dokumentu sprzedaży - wyjaśnia Arkadiusz Dratwicki, rzecznik UKS w Łodzi. - Według kontrolerki, w tym konkretnym przypadku paragon nie został jej udostępniony. Potwierdza to towarzyszący jej kontroler, który obserwował zdarzenie zza szyby. Ponieważ właściciel sklepu odmówił przyjęcia mandatu, sprawę zbadają nasi pracownicy - przesłuchają sprzedających, kontrolerów i jeśli dojdą do wniosku, że doszło do wykroczenia, sprawa trafi do Sądu Grodzkiego.

Robert Kierasiński był wstrząśnięty "akcją" urzędników skarbowych. Ale ma dowód swojej uczciwości - paragon za zakupiony zeszyt.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)