Protesty w Toskanii przeciwko filmowi Spike'a Lee
Transparenty i ulotki protestacyjne towarzyszyły
premierze najnowszego filmu Spike'a Lee pod tytułem "Miracle at
Sant Anna" ("Cud w wiosce Sant Anna") w
Viareggio w Toskanii na północy Włoch.
Akcję zorganizowały tamtejsze środowiska partyzantów z czasów drugiej wojny światowej, którzy są oburzeni tezami filmu oraz wypowiedziami amerykańskiego reżysera.
Kombatanci zarzucają twórcy filmu fałszowanie historii. Protestują przede wszystkim przeciwko zawartej w filmie sugestii, jakoby zdrada jednego z członków ruchu oporu była powodem masakry w Sant Anna di Stazzema w Toskanii, gdzie 12 sierpnia 1944 roku oddziały SS wymordowały 560 cywilów.
Jeszcze większą irytację weteranów wywołały słowa Spike'a Lee, który w poniedziałek na konferencji prasowej w Rzymie, poprzedzającej premierę filmu, mówił, że także partyzanci nie byli kochani przez wszystkich i że byli wśród nich tacy, którzy po dokonaniu jakiejś akcji uciekali w góry zostawiając ludność cywilną, by poniosła za to konsekwencje.
Przed kinem w Viareggio, gdzie odbyła się premiera, zaledwie kilka kilometrów od miejsca masakry, pojawiły się transparenty z hasłami: "Historii nie przekreśla się, ruchu oporu nie obrzuca się błotem". Trzymali je byli partyzanci, zgromadzeni przed budynkiem.
Dołączyli do nich młodzi ludzie, którzy rozdawali ulotki przeciwko filmowi Spike'a Lee. Napisano w nich, że film ten nie tylko niszczy pamięć historyczną, ale niesie z sobą ryzyko "usprawiedliwienia faszyzmu" i "oszkalowania partyzantów" zgodnie z utrzymującym się obecnie we Włoszech - twierdzą protestujący - rewizjonizmem.
Partyzanci z oddziału stowarzyszenia w Pietrasanta podkreślali, że wolność wyrazu i twórczości artystycznej są "świętymi prawami", ale - zauważyli - nie można popadać w kłamstwo.