Protestujacy laweciarze uciekli do Niemiec
Importerzy używanych samochodów pozostawili swe blokujące przejście graniczne w Jędrzychowicach pojazdy i w nocy z czwartku na piątek przeszli z paszportami na niemiecką stronę, w obawie przed polską policją, której poważne siły przybyły dla odblokowania przejścia. Domagają się rozmów z premierem Jerzym Buzkiem. Policja zaczęła usuwać opuszczone samochody laweciarzy.
18.05.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Kilkuset mężczyzn spędziło noc, stojąc na deszczu. Czekali na koce od niemieckiej straży granicznej. Poprosili też o pomoc Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Fiaskiem zakończyły się w nocy rozmowy przebywających po niemieckiej stronie granicy polskich laweciarzy z przedstawicielem wojewody dolnośląskiego - Romualdem Siepsiakiem.
Siepsiak nie był przygotowany do negocjacji. Namawiał nas do powrotu na polską stronę i dalszych rozmów. Nikt na to się nie zdecydował - błyskały tam policyjne "koguty" i czekało około 300 policjantów - powiedział jeden z protestujących. Dodał: mówił, że nielegalnie przekroczyliśmy granicę i grozi nam za to co najwyżej mandat i kolegium. Wszyscy mamy paszporty, a więc granicę przekroczyliśmy legalnie, ale w niedozwolonym miejscu. Rzeczywiście, droga do przejścia nie ma chodników - jest autostradą - i nie jest tu dopuszczony ruch pieszych.
Romuald Siepsiak jest szefem dolnośląskiego sztabu zarządzania kryzysowego.
Także importerzy używanych samochodów, którzy blokują polsko-czeskie przejście graniczne w Cieszynie-Boguszowicach, nadal stoją na granicy.
Manifestację zakończymy dopiero wtedy, gdy nasze rozmowy z rządem przyniosą konkretne rozwiązania - powiedział przedstawiciel protestujących - Mirosław Łaciok.
Na polsko-czeskiej granicy stoi około 100 samochodów. Protestujący zajmują po dwa pasy dróg prowadzących do i z przejścia, ale nie przeszkadza to w bieżącej odprawie samochodów.
Protestujący domagają się uchylenia obowiązującego od 24 marca 2001 r. rozporządzenia ministra ochrony środowiska, które uniemożliwia wwiezienie do kraju uszkodzonego samochodu na lawecie.
W czwartek wiceminister gospodarki Edward Nowak zaprosił laweciarzy do rozmów. Rząd nie jest przeciwnikiem importu samochodów używanych. Konsekwentnie obniżamy co roku cła o 5%. W przyszłym roku będzie zerowa stawka celna. Ograniczenia dotyczą tylko tych pojazdów, które w państwach zachodnich są wyłączone z eksploatacji - napisał w oświadczeniu, przekazanym WP przez służby prasowe rządu.
_ Nie możemy dopuścić, aby Polska stała się miejscem składowania wraków i odpadów. Koszty wówczas ponosiłby polski podatnik. Zapraszam protestujących, aby powrócili do rozmów i poszukiwania dobrych rozwiązań. Zastrzegam jednak, że to zaproszenie nie oznacza jakiejkolwiek akceptacji dla łamania prawa_ - stwierdził Nowak. (mk)
Podyskutuj o tym na naszym czacie dnia