Protest pod komendą policji w Pile
Pikietę przeciwko ujawnieniu przez policję
danych osób, które interweniowały w sprawie nieprawidłowości w
funkcjonowaniu zakładów należących do b. senatora Henryka
Stokłosy, zorganizowali przed komendą policji w Pile
pokrzywdzeni.
05.07.2006 | aktual.: 05.07.2006 13:05
Przed siedziba policji zebrało się 20 osób, które pikietowały przez godzinę. Mieli ze sobą transparenty: "Czy policja donosi Stokłosie?" oraz "997 - telefon zaufania?".
Domagamy się wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych - powiedziała organizatorka pikiety Irena Sienkiewicz ze Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej.
Według protestujących to z policji miały się wydostać do dziennikarzy i innych nieupoważnionych dane osób, które dzwoniły z prośbą o interwencje w związku z odorem, który wydobywał się z zakładów utylizacji odpadów w Śmiłowie (Wielkopolskie) należących do byłego Senatora Henryka Stokłosy.
Listę z nazwiskami osób interweniujących w tej sprawie otrzymali radni powiatu pilskiego oraz dziennikarze jednego z ogólnopolskich tygodników. Lista ta miała trafić też do rąk Henryka Stokłosy.
Naszym zdaniem złamano tu ustawę o ochronie danych osobowych oraz ustawę o policji, która w tym wypadku nie chroni dostatecznie interesu obywateli - dodała Sienkiewicz.
Sprawę wycieku listy danych osobowych badał inspektorat komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznani. W postępowaniu nie stwierdzono, ażeby jakiekolwiek dane personalne wypłynęły z pilskiej jednostki w sposób niezgodny z prawem, znaleziono jednak uchybienia w postępowaniu policjantów.
Jako uchybienie wskazano sporządzenie imiennej listy osób zgłaszających interwencje na policję. Listę z nazwiskami takich osób otrzymali radni powiatu pilskiego w 2004 roku- powiedział Radosław Bratkowski z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
Sprawa sporządzenia listy, którą otrzymali radni, zostanie zbadana przez prokuraturę.
Ekologowie od lat walczą o ochronę środowiska naturalnego - zatruwanego ich zdaniem - przez zakłady należące do b. senatora Henryka Stokłosy. W jednej sprawie - zatrucia gleby odpadkami mięsno-kostnymi prowadzone jest śledztwo przez prokuraturę okręgową w Poznaniu.
Śledztwo dotyczy tego, czy nie doszło do zanieczyszczenia ziemi i wody, i czy to ewentualne zanieczyszczenie zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób. Sprawdzamy też, czy to zakopanie szczątków mogło zniszczyć faunę i florę - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Mirosław Adamski.