Protest koronasceptyków. Policjant robił sobie zdjęcie z piosenkarzem, mamy komentarz
W sobotnim "Marszu o Wolność" w Warszawie z udziałem tzw. koronasceptyków uczestniczył piosenkarz Iwan Komarenko. W mediach społecznościowych ukazał się film, na którym widać, jak podchodzi do niego policjant i robi sobie wspólne zdjęcie. Zapytaliśmy Komendę Stołeczną Policji o ocenę zachowania mundurowego.
- Zachowanie policjanta było niepotrzebne. Została już mu zwrócona uwaga ze strony przełożonych. Podkreślam, że w sobotę podczas Marszu nie było taryfy ulgowej wobec nikogo - mówi WP rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.
I jak dodaje, do sądu zostanie skierowanych blisko 800 wniosków o ukaranie uczestników, nałożono 69 mandatów karnych.
- Ponad 100 wniosków dotyczy osób, które tamowały ruch. Do sanepidu trafi ponad pół tysiąca notatek - dodaje rzecznik KSP.
Przypomnijmy, w sobotnie południe miał miejsce protest przeciwników obostrzeń epidemicznych, zwany "Marszem o Wolność". Na wniosek Komendy Stołecznej Policji po kilkunastu minutach zgromadzenie zostało rozwiązane. W proteście uczestniczyło kilkaset osób z całej Polski.
Iwan Komarenko: to nie koronawirus nam zagraża
Po demonstracji na Twitterze pojawiło się nagranie, na którym widzimy, że podczas protestu na Polach Mokotowskich obecny był również polsko-rosyjski piosenkarz Iwan Komarenko. Artysta znany jest ze swojego sprzeciwu wobec informacji o koronawirusie.
- To nie koronawirus nam zagraża, ale totalitarne rządy. Walczmy o wolność, drapieżcy chcą nam ją zabrać - tak Komarenko mówił o pandemii na wrocławskiej manifestacji antycovidowców w 2020 r.
Podczas sobotniego marszu nagle do piosenkarza podszedł policjant. I, mimo że Komarenko nie miał maseczki, funkcjonariusz postanowił zrobić sobie z muzykiem zdjęcie. Dodatkowo policjant był w pracy i podejmował wobec innych interwencję podczas marszu.
Uczestnicy protestu, w większości bez maseczek, mieli transparenty z napisami "Stop przymusowym szczepieniom", "Stop plandemii", "Stop terapii genetycznej", "Dzieci do szkoły". Zdaniem organizatorów marszu nie ma pandemii, a przepisy sanitarne wprowadzone przez władze ograniczają wolność.
Kiedy tłum powoli się rozchodził, w kierunku policjantów zaczęto rzucać petardy. Doszło do szarpaniny między częścią uczestników a funkcjonariuszami. Posypały się również kamienie. Policja użyła granatów hukowych i gazu.