Protest głodowy w Dobrzeniu Wielkim pod Opolem. Dwie osoby przewieziono do szpitala
Dwie osoby, które od 26 grudnia prowadzą strajk głodowy w Dobrzeniu Wielkim (Opolskie), trafiły do szpitala. Protestujący zasłabli nad ranem w Gminnym Ośrodku Kultury, gdzie strajkują przeciwko włączeniu do Opola części ich gminy.
Początkowo w protestacyjnej głodówce uczestniczyło 13 osób, które domagały się rozmów ze stroną rządową. Po negocjacjach z wojewodą opolskim, który zobowiązał się do pośredniczenia w kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych i administracji, troje protestujących zawiesiło głodówkę.
Strajkujący domagają się od rządu wycofania z przyjętego 1 lipca 2016 r. rozporządzenia, w wyniku którego od 1 stycznia 2017 r. w granicach Opola znalazło się 12 sołectw lub ich części, położonych dotąd w czterech sąsiednich gminach. Wśród terenów wcielonych w granice miasta jest część gminy Dobrzeń Wielki, w której znajduje się m.in. kompleks przemysłowy z elektrownią Opole. W związku z tym Dobrzeń Wielki traci tereny przemysłowe wokół elektrowni, a co się z tym wiąże - ok. 40 mln złotych z podatków. Władze gminy już rozpoczęły zwalnianie osób, których nie będzie mogła utrzymać po utracie tych pieniędzy.
Wprowadzenie zmian rząd uzasadnia lepszym wykorzystaniem istniejącej infrastruktury i potencjału dla całego regionu, jednak zdaniem władz samorządowych i protestujących, decyzję podjęto wbrew woli mieszkańców i z naruszeniem zasad samorządności.
Przeciwko decyzji protestują także władze mniejszości niemieckiej, które traktują zmiany jako wymierzone w siebie. Według nich, rozporządzenie o powiększeniu miasta kosztem tych gmin miało także podłoże narodowościowe.
Awantura z prezydentem Opola w Dobrzeniu Wielkim
Powiększenie powierzchni Opola, pomimo protestów, postulował prezydent miasta Arkadiusz Wiśniewski. 30 grudnia pojawił się on z niezapowiedzianą wizytą do GOK w Dobrzeniu Wielkim, gdzie trwa strajk. Delegacja z opolskiego ratusza chciała przekonać protestujących do swoich racji. Doszło do przepychanek i rękoczynów, konieczna była interwencja policji. Tylko dzięki niej, przedstawicielom władz miejskich Opola udało się przedostać do samochodu, który został potem opluty oraz uderzony kamieniem. Kilka osób miało tez uniemożliwiać odjazd auta, a zebrani skandowali "złodzieje, złodzieje".
W sobotę mediować w sprawie próbował też opolski biskup Andrzej Czaja, który zachęcał strajkujących do stonowania nastrojów i apelował o szacunek dla własnego zdrowia. Jednak rozmowy z protestującymi nie przyniosły żadnego rezultatu.