Prosty gest wystarczył, by spełnić marzenie 89‑letniego pana Stanisława. "Mogę już odetchnąć"

Spełniliśmy marzenie Powstańca Warszawskiego Stanisława Majewskiego. – Pod tym naszym pomnikiem chyba nigdy nie było tylu ludzi – mówi niezwykle wzruszony pan Stanisław, gdy zobaczył, ile osób przyszło, by pokazać mu, że pamiętają o tych, którzy walczyli na ulicach Warszawy w sierpniu 1944 r.

Prosty gest wystarczył, by spełnić marzenie 89-letniego pana Stanisława. "Mogę już odetchnąć"
Źródło zdjęć: © WP.PL | Maciej Stanik
Magda Mieśnik

01.08.2018 | aktual.: 01.08.2018 14:31

Stanisław Majewski miał zaledwie 15 lat, gdy walczył w Powstaniu Warszawskim. Teraz ma 89 i obawia się, że gdy on i jego koledzy odejdą, ludzie zapomną o bohaterach tamtych lat. Postanowiliśmy spełnić jego marzenie i zebrać jak największą liczbę osób przed pomnikiem Batalionu AK "Zaremba-Piorun" w centrum Warszawy.

Gdy w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego przyjechałam rano po pana Stanisława, żartowaliśmy, że jeśli nikt nie przyjdzie przed pomnik jego batalionu, to pójdziemy na ciastko do pobliskiej kawiarni. – A może i na kieliszek czegoś mocniejszego – mówił przejęty Stanisław Majewski.

Zazwyczaj trudno mu wejść w słowo, ponieważ ma anegdotę na każdą okazję. Ale gdy podjechaliśmy na warszawski skwer u zbiegu ulic Wspólnej i Poznańskiej, pan Stanisław zamilkł. Rozglądał się wokół, ale gdy zobaczył, że już pół godziny przed rozpoczęciem wydarzenia na placu jest spory tłum, odetchnął głęboko: - Pani Magdo, teraz to widzę. Pamiętają – powiedział wzruszony.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Gdy tylko zbliżył się do miejsca upamiętnienia swojego batalionu, zaczęły podchodzić pierwsze osoby. "Panie Stanisławie, jechałem do pana z Olsztyna", "My jesteśmy z Gdyni", "Wrocław też się melduje", "Warszawa czuwa". – A co wy tu robicie – dopytywał zaskoczony Stanisław Majewski. – Wszyscy jesteśmy tu dla pana. Pamiętamy i będziemy pamiętać – mówiły kolejne osoby, wręczając Powstańcowi Warszawskiemu kwiaty i robiąc obowiązkowe selfie.

- Preferuję zdjęcia z ładnymi dziewczynami, ale i dla panów dzisiaj jestem do dyspozycji – żartował pan Stanisław. Dla każdego miał czas. - Chciałbym wam przekazać pałeczkę pamięci. Teraz widzę, że mam komu. Najbardziej cieszy mnie to, że tak dużo tu młodych osób – mówił Stanisław Majewski.

Przed pomnikiem Batalionu AK "Zaremba-Piorun" zgromadziły się setki osób. Wiele z nich wzięło wolne w pracy, by przyjechać do centrum Warszawy. – To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Chyba to ciastko zjemy innym razem – mówił do mnie. Zgromadzeni na placu skupili się wokół Powstańca Warszawskiego i pytali go, jak rodzice zareagowali na wieść, że jako 15-latek będzie walczył z bronią w ręku. – Taty już nie było. Walczył. Zostałem głową rodziny. Mama się martwiła, ale rozumiała, że to jedyne wyjście. My po prostu robiliśmy to, co do nas należało – mówił Stanisław Majewski.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Kolejne osoby podchodziły do niego. – Panie Stanisławie, dziękuję, że mogłem pana poznać. Zdjęcie z panem to dla mnie pamiątka na całe życie – mówił Marek z warszawskiej Woli. – Dla mnie także. Ale niech pan się nie obrazi – pewnie nie aż na tak długo, jak dla pana. Coraz nas mniej już. Ale za rok się widzimy – odparł pan Stanisław. Niemal każdego żegnał takimi słowami. Wszyscy deklarowali, że będą przychodzić. Ponad dwie godziny rozmawiał z ludźmi, którzy przyszli spełnić jego marzenie.

Gdy wracaliśmy do jego mieszkania na warszawskim Żoliborzu, zapytałam: - Jak to jest, gdy spełnia się pana marzenie? – Mogę już trochę odetchnąć. Uspokoić się, bo widzę, że są ludzie, którzy będą o nas pamiętać. Że to wszystko nie pójdzie na marne. Do zobaczenia za rok.

Zobacz także
Komentarze (192)