"Prorosyjscy separatyści prowadzą prawdziwą wojnę"
Wypuszczono wszystkie osoby przebywające od 2. maja na posterunku milicji w Odessie. Zatrzymano je podczas przedwczorajszych starć w tym mieście, w których zginęło 46 osób.
Wcześniej ponad 2000 osób o prorosyjskich poglądach zaatakowało odeski posterunek Sforsowano bramę, wybijano okna. Napastnicy, niektórzy uzbrojeni w pałki, dostali się na wewnętrzny dziedziniec budynku. Domagali się uwolnienia zatrzymanych. Agencja Intefax Ukraina poinformowała o wypuszczeniu 67 osób.
Zdaniem premiera Arsenija Jaceniuk, który przebywa z wizytą w Odessie, za zamieszki odpowiada milicja i prorosyjscy prowokatorzy. Starcia rozpoczęły się od ich ataku na proukraińską demonstrację, w którym zostały zastrzelone 4 osoby. W czasie odwetu, w tym podpalenia budynku, w którym schowali się separatyści, zginęły kolejne 42 osoby.
Według Jaceniuka, Moskwa i prorosyjscy separatyści prowadzą prawdziwą wojnę, której celem jest zniszczenie ukraińskiej niepodległości. Jego zdaniem, odeska milicja pracuje tylko na miejscowym bazarze, a nie broni ludzi przed organizacjami terrorystycznymi. Premier zapowiedział zmiany kadrowe w kierownictwie miejscowego MSW i zażądał znalezienia winnych tragedii.
Jaceniuk spotkał się z czołowymi postaciami życia politycznego i społecznego regionu odeskiego. Powiedział, że przedwczorajsze wydarzenia są tragedią nie tylko dla Odessy, ale dla całej Ukrainy. Podkreślił, że rozruchy, w których zginęło 46 osób, były dobrze przygotowaną i sprowokowaną akcją przeciwko obywatelom, przeciwko Ukrainie i Odessie. Jaceniuk dodał, że zwrócił się do organów prokuratury o przekazanie śledztwa w tej sprawie Generalnej Prokuraturze Ukrainy. Ma tam powstać grupa operacyjna, która będzie ścigać uczestników i organizatorów rozruchów, którzy, jak się wyraził Jaceniuk, "pod rosyjskim kierownictwem podjęli śmiertelny atak na Ukrainę i Odessę". Prokuratura oceni także działania organów ochrony porządku w czasie rozruchów. Tymczasem w Ługańsku prorosyjscy bojówkarze uwolnili dwoje ukraińskich działaczy, przetrzymywanych jako zakładników. O uwolnieniu Anny Mokrousowej i Ołeksija Bidy poinformowała w Internecie jedna z ich współpracownic. Według niej, uwolnieni są w bezpiecznym miejscu. Rozmowy
o zwolnieniu zakładników miał prowadzić sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy, Andrij Parubij. Niecałe 200 kilometrów na północny zachód od Ługańska, z Krematorska, wycofali się ukraińscy wojskowi. W mieście pozostały puste barykady separatystów. Jeszcze wczoraj trwały tam walki ukraińskiej armii z prorosyjskimi bojownikami. W mieście nie działa transport publiczny, a na ulicach jest mało ludzi. Według ukraińskich mediów, większość mieszkańców chce przede wszystkim spokoju. W okolicach pobliskiego Słowiańska dochodzi do starć. Do samego miasta, uznawanego za twierdzę separatystów, nie wchodzą funkcjonariusze. Niespokojnie jest w całym obwodzie donieckim. W Jenakijewie prorosyjscy aktywiści próbowali zająć budynek dyrekcji miejscowej huty należącej do najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa. Kierownictwo, miało powiedzieć robotnikom żeby nie chodzili na żadne referenda organizowane przez separatystów. W mieście zaatakowano także oddział PrywatBanku, który należy do znanego ze swojego wrogiego wobec
prorosyjskich bojowników stanowiska gubernatora obwodu dniepropietrowskiego Ihora Kołomojskiego.