"To rosyjski Pearl Harbor". Propagandyści wstrząśnięci atakiem Kijowa
W ciągu kilkudziesięciu minut Rosjanie stracili około 41 samolotów, które służyły do zmasowanych ataków na Ukrainę. Spektakularna operacja "Pajęczyna" zorganizowana przez SBU wstrząsnęła rosyjskimi propagandystami. "Dzisiejszy dzień zostanie zapamiętany jako czarny dzień rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu" - piszą propagandyści.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Spektakularny atak Kijowa był zaskoczeniem dla wszystkich. W niedzielę 1 czerwca Ukraina przeprowadziła operację pod kryptonimem "Pajęczyna". Zaatakowano kluczowe rosyjskie lotniska wojskowe. Był to największy tego typu atak od początku rosyjskiej inwazji. Uszkodzonych zostało ponad 40 samolotów, w tym samolot wczesnego ostrzegania A-50 oraz bombowce Tu-95 i Tu-22 M3. Straty szacowane są na 7 mld dolarów.
"To rosyjski Pearl Harbor"
Czołowi propagandyści Kremla grzmią: "To rosyjski Pearl Harbor".
"Ponieważ drony zaatakowały z minimalnej odległości, nie było możliwości wyprowadzenia lotnictwa spod ataku ani użycia systemów obrony jak Pancyr czy S-300" – napisał autor kanału Fighterbomber. "Sądzę, że atak zaskoczył również jednostki obrony powietrznej. Dzisiejsze wiadomości raczej nie będą dobre. Dzisiejszy dzień zostanie zapamiętany jako czarny dzień rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu" - czytamy.
"Nawet nie wiem, jak można na to odpowiedzieć i czym. I tak, nie mamy dziesiątek krajów, które mogłyby nam przekazać samoloty" – napisał były doradca gubernatora obwodu kurskiego, bloger Roman Alechin. "To rosyjski Pearl Harbor" - dodał.
"Nowy etap wojny. To było tylko kwestią czasu, kiedy FPV-drony zaczną uderzać w nasze zaplecze" – stwierdził korespondent wojenny Komsomolskiej Prawdy Aleksandr Koc. "Teraz trzeba powiedzieć prawdę, choćby była gorzka" - dodał.
"To osłabienie jądrowej ochrony naszego kraju"
"Bombowce powstały w czasach ZSRR i są nienaruszalnym zasobem strategicznym" – napisał kanał Romanov Light. "Współczesne dowództwo jedyne, co potrafiło, to przykryć kadłuby oponami. Nawet nie wpadli na pomysł rozwieszenia siatki z żyłki, jak to robią operatorzy na froncie" - dodał.
"Wrogie źródła piszą, że na lotnisku Biełaja mogły zostać trafione także dwa samoloty Tu-160" – ocenił ostrożnie publicysta Rusłan Ostaszko. Dodał, że wraz z Tu-95 daje to już co najmniej dziewięć uszkodzonych maszyn.
Propagandowy kanał Dwa Majora pisze: "To bezpośredni cios w strategiczną równowagę sił jądrowych. To osłabienie jądrowej ochrony naszego kraju".
Największy prorosyjski kanał wojskowy Rybar zauważył, że Ministerstwo Obrony Rosji po raz kolejny nie było gotowe na szybkie zareagowanie i milczy: "Za każdym razem, gdy panuje chaos, a Rosja obrywa tam, gdzie jest słabo, resort chowa głowę w piasek i nie reaguje" - czytamy.
Rybar przypomina, że Tu-95 i Tu-22 już dawno wycofano z produkcji, więc nie ma czym uzupełnić strat. "To, bez dwóch zdań, bardzo poważna szkoda dla komponentu strategicznego, spowodowana zarówno poważnymi błędami w pracy służb specjalnych, jak i nieostrożnym podejściem do samolotów, które nawet po wszystkich atakach stały na otwartym polu bez osłony" – zauważył autor.
Zełenski triumfuje
Wieczorem akcję podsumował w mediach społecznościowych prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który spotkał się z szefem SBU Ukrainy Wasylem Maliukiem.
"Rok, sześć miesięcy i dziewięć dni od rozpoczęcia planowania do skutecznego wykonania. Nasza najbardziej dalekosiężna operacja. Nasi ludzie zaangażowani w przygotowanie operacji zostali na czas wycofani z terytorium Rosji" - poinformował Wołodymyr Zełenski.