Prokuratura zbada, gdzie zniknęły dokumenty o TW Bolku
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie zaginionych w latach 1992-94 dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy - donosi "Rzeczpospolita". Zawiadomienie w tej sprawie złożyło kilka osób, w tym m.in. stoczniowiec Henryk Jagielski, który twierdzi, ze Wałęsa, jako TW Bolek - pisał na niego donosy.
Historia zaginięcia dokumentów została opisana przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka w tegorocznej publikacji "SB a Lech Wałęsa". Książka opisuje sprawę prawdopodobnej prowokacji Urzędu Ochrony Państwa z marca 1993 roku, kiedy pod pozorem handlu materiałami radioaktywnymi dokonano rewizji w mieszkaniu kierownika Inspektoratu II Służby Bezpieczeństwa Jerzego Frączkowskiego. Inspektorat ten rozpracowywał Solidarność.
W czasie przeszukania przejęto mikrofilmy z dokumentami dotyczącymi gdańskich opozycjonistów, m.in. Bogdana Lisa, Jacka Merkla, Bogdana Borusewicza, Lecha Kaczyńskiego i Lecha Wałęsy. Materiałów dotyczących tego ostatniego było najwięcej. W kwietniu 1994 dokumenty te trafiły do prezydenta Wałęsy, który nigdy ich nie zwrócił.
Sprawa dotyczy też dokumentów jakie przejęto w nocy z 5 na 6 czerwca 1992 po upadku rządu Jana Olszewskiego. Były to materiały SB odnalezione w gdańskiej delegaturze UOP w tym m.in. oryginał karty ewidencyjnej Lecha Wałęsy oraz donosy TW Bolka. Dzień później dokumenty te trafiły w ręce Wałęsy, który - twierdzą Cenckiewicz i Gontarczyk - zwrócił je do UOP 22 września zdekompletowane. Rok później Wałęsa ponownie zażądał dokumentów, które kolejny raz wróciły do archiwum wybrakowane w styczniu 1994 roku.
Śledztwo w sprawie zniknięcia dokumentów prowadzono już w 1993 roku lecz nie przyniosło ono rezultatów.
Lech Wałęsa, który przebywa za granicą, w odpowiedzi na pytanie Polskiej Agencji Prasowej napisał w e-mailu: "Dokumenty, o których mowa, były ksero z ksero i nie były liczone i sprawdzane pojedynczo, a paczkę przyjęto i paczkę oddano. Odpowiedzialnym za całość w tej sprawie był świętej pamięci minister Zakrzewski. To tyle, co wiem w tej sprawie".