Prokuratura wysłuchała zeznań zatrzymanych w dniu śmierci Blidy
Osoby, którym przedstawiono zarzuty w sprawie tzw. afery węglowej na Śląsku zeznają jako świadkowie w śledztwie dotyczącym okoliczności zatrzymania Barbary Blidy. Była posłanka SLD popełniła wtedy samobójstwo.
28.02.2008 | aktual.: 28.02.2008 17:45
Przesłuchania, prowadzone przez łódzkich prokuratorów, odbywają się w katowickiej prokuraturze. Wezwano tam osoby zatrzymane w dniu, w którym miało dojść do zatrzymania byłej posłanki SLD. To m.in. byli członkowie zarządu Rudzkiej Spółki Węglowej (RSW) i b. poseł AWS Henryk D.
Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania potwierdził, że tego dnia zeznania złożyło pięciu świadków. Zasłaniając się dobrem postępowanie nie chciał ujawnić szczegółów przesłuchania.
Wchodząc do prokuratury pełnomocnik rodziny Blidów, mec. Leszek Piotrowski wyraził przekonanie, że zeznania tych świadków powinny poszerzyć wiedzę o okolicznościach zatrzymania b. posłanki. Wyobrażam sobie, że prokuratorzy będą pytać, w jaki sposób te osoby były zatrzymywane, czy były zachowane reguły postępowania - powiedział adwokat.
Według niego, ważne jest m.in. ustalenie, czy w przypadku zatrzymania przesłuchiwanych w czwartek osób funkcjonariusze ABW mieli z sobą kamerę, podobnie jak przy zatrzymaniu Blidy. Nie wiem, czy w tych przypadkach też filmowano i po co, czy tylko Blidową wyróżniono ekipą filmową. Jeśli tak było, wnioski będą oczywiste - że była to akcja polityczna wymierzona w polityka, nie tylko działacza gospodarczego - podkreślił Piotrowski.
Po blisko trzech godzinach Piotrowski jednak wyszedł z przesłuchania, był - jak sam mówił - rozczarowany i zdenerwowany. Krytykował prokuratorów, którzy uchylali większość jego pytań. Ocenił, że śledztwo na początkowym etapie było prowadzone źle, po wyborach bardziej rzeczowo, a ostatnio znowu jest gwałtowne pogorszenie. Adwokat skarżył się dziennikarzom m.in. na przesłuchiwanie niektórych świadków w kancelarii tajnej, przeszukiwanie go sprzętem do wykrywania metali, brak dostępu do części protokołów z przesłuchań.
Jestem 70-letnim adwokatem, ja miałem z taką procedurą karną do czynienia za komuny, a teraz to wraca, to wraca przez partię, która bezczelnie się nazywa Prawo i Sprawiedliwość - oświadczył.
Ostatecznie Piotrowski wziął udział w przesłuchaniu tylko jednego ze świadków - b. posła Henryka D. Według relacji adwokata, D. w dniu zatrzymania go przez ABW nie widział żadnej kamery, chociaż ktoś go informował, że zarówno u niego jak i u Blidy miał być ktoś z kamerą. Później - mówił pełnomocnik - przez 15 godzin prowadzono w mieszkaniu D. przeszukania, mimo obecności chorej żony zatrzymanego. Henryka D., podobnie jak Blidy - nie spytano czy ma broń.
Piotrowski wyraził przekonanie, że kamera ABW użyta przy zatrzymaniu Blidy miała zarejestrować tylko, jak funkcjonariusze prowadzą byłą posłankę do samochodu. Chodziło tylko o widowisko i upodlenie - uważa.
Sam Henryk D. powiedział, że wspomnienia związane z dniem zatrzymania nie są zbyt miłe. 6.03 pukanie do drzwi, przeszukanie przez kilkanaście godzin - dodał. D. ocenił po przesłuchaniu, że zadawane mu przez śledczych pytania były rzetelne. Nie chciał zdradzić szczegółów, zakazała mu tego prokuratura.
O konieczności zachowania tajemnicy został też pouczony Piotrowski. Zapewnił jednak, że nie dba o to, czy zostanie mu postawiony zarzut rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa (postępowanie w sprawie wycieku informacji ze śledztwa prowadzi Prokuratura Okręgowa w Olsztynie).
Jestem przekonany o swoich racjach, jestem przekonany, że ujawniając te okoliczności działam w warunkach stanu wyższej konieczności. Interes społeczny, moich klientów i wymiaru sprawiedliwości jest o wiele ważniejszy od mojego interesu i od potrzeby zachowania w tajemnicy niektórych okoliczności - oświadczył adwokat. Odnosząc się do zarzutów mec. Piotrowskiego dot. uchylania pytań, Kopania zaznaczył, że prokurator przeprowadzający czynności koncentrował się na ustaleniu okoliczności, które łączą się z przedmiotem postępowania.
Faktycznie miały miejsce sytuacje, w których dochodziło do uchylenia pytań, które nie łączyły się z zakresem postępowania. Mec. Piotrkowski uczestniczył tylko w jednym przesłuchaniu. Udział w czynnościach procesowych jest uprawnieniem pełnomocnika i to do niego należy ocena, czy chce wziąć w nich udział, czy nie - powiedział Kopania.
Barbara Blida - b. posłanka SLD i b. minister budownictwa - w kwietniu ub. roku popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Prowadzone przez łódzką prokuraturę śledztwo ma ustalić m.in. czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Śledczy badają także prawidłowości decyzji prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów.
W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, wśród nich m.in. b. minister SWiA Janusz Kaczmarek, szef CBA Mariusz Kamiński, b. szef ABW Bogdan Święczkowski, Jarosław Kaczyński oraz b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie sprawdził czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Mec. Piotrowski wcześniej zapowiadał, że wkrótce skieruje do prokuratury wniosek, w którym będzie domagał się postawienia w tej sprawie zarzutów m.in. Ziobro i Święczkowskiemu. W jego ocenie, dotychczas zebrany materiał dowodowy wskazuje, że zarówno b. szef resortu sprawiedliwości jak i b. szef ABW wprowadzili w błąd ówczesnego premiera w sprawie dowodów, które miały obciążać b. posłankę SLD i doprowadziły do decyzji o jej zatrzymaniu.
Łódzcy prokuratorzy nie udzielają informacji, czy zarzuty w tej sprawie usłyszą także inne osoby, w tym kolejni funkcjonariusze ABW. Nie udzielają też informacji, czy jako świadek zostanie przesłuchany prezydent Lech Kaczyński. Mec. Piotrowski spodziewa się, że w śledztwie dojdzie konfrontacji świadków, aby rozwiać sprzeczności w ich zeznaniach. Jak wyjaśnił, chodzi także o polityków. Spekuluje się, że może dojść do konfrontacji m.in. Kaczmarka i Ziobry.
Akt oskarżenia ws. tzw. mafii węglowej katowicka prokuratura przesłała do sądu w grudniu ub.r. Objęto nim cztery osoby, w tym dwóch byłych członków zarządów spółek węglowych, którym zarzucono przyjmowanie i pośredniczenie we wręczaniu łapówek. W akcie oskarżenia przewija się nazwisko bizneswoman Barbary K., zwanej śląską Alexis, ale występuje ona w nim jedynie jako świadek. Barbara K. skorzystała z tzw. klauzuli bezkarności, przysługującej osobom, które złożą zawiadomienie o przestępstwie korupcyjnym, o którym nie wiedziały wcześniej organa ścigania.
Zarzuty dotyczą lat 1994-1998. Były wiceprezes RSW Wiesław K. jest oskarżony m.in. o przyjęcie w tym czasie 420 tys. zł, a były wiceprezes Nadwiślańskiej Spółki Węglowej Jerzy H. - 150 tys. zł w zamian za zawarcie nieformalnego porozumienia z handlującą węglem agencją Barbary K. O wręczenie tych łapówek oskarżony jest współwłaściciel agencji handlowej Barbary K., Jacek W.
Były poseł AWS Henryk D. został oskarżony o udzielenie pomocy przy wręczeniu korzyści majątkowej. Prokuratura ustaliła, że przyjął on 100 tys. dolarów od Barbary K., w celu wręczenia ich nieżyjącemu już prezesowi Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki Jackowi Dębskiemu za załatwienie krewnemu bizneswoman posady w kierowanym przez niego urzędzie. Wszystkim oskarżonym grozi do 12 lat więzienia. Pozostają na wolności za poręczeniem majątkowym. Prokuratura chciała zarzucić Blidzie pośredniczenie w przekazaniu łapówki szefowi RSW Zbigniewowi B. Pieniądze miały pochodzić od Barbary K., w zamian jej firma miała uzyskać umorzenie odsetek od należności względem RSW. Krótko przed zakończeniem śledztwa prokuratura umorzyła jednak postępowanie wobec Zbigniewa B., wcześniej podejrzanego o "przyjęcie obietnicy" udzielenia mu łapówki. Śledczy tłumaczyli tę decyzję tym, że do postawienia zarzutu wystarczy uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, a czym innym jest stawianie danej osoby w stan oskarżenia. Według
prokuratury, fakt umorzenia sprawy B. nie ma żadnego wpływu na zarzuty sformułowane wobec Blidy.
Przed zamknięciem śledztwa prokuratura umorzyła też sprawę przeciwko b. członkowi zarządu RSW Bogdanowi G., któremu wcześniej zarzucano przyjęcie dwóch łapówek po 5 tys. zł w zamian za zawarcie porozumień kompensacyjnych.
W innym wątku śledztwa w sprawie afery węglowej katowicka prokuratura ciągle bada, czy dochodziło do udzielania korzyści majątkowych przedstawicielom partii politycznych w latach 1994- 2004. W postępowaniu zeznawali m.in. Jerzy Szmajdziński, Leszek Miller i Wacław Martyniuk. Podstawą wszczęcia śledztwa były zeznania byłego posła SLD Ryszarda Z., który obciążył Blidę.