PolskaProkuratura wysłała apelację ws. katastrofy w Halembie

Prokuratura wysłała apelację ws. katastrofy w Halembie

Prokuratura wysłała apelację ws. katastrofy w Halembie
Źródło zdjęć: © WP.PL
11.08.2015 12:28

Gliwicka prokuratura wysłała do sądu odwołanie od styczniowego wyroku ws. katastrofy w kopalni Halemba, gdzie w 2006 r. w wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło 23 górników. Śledczy kwestionują ustalenia sądu i wymiar kary wobec dwóch najważniejszych skarżonych.

W styczniu br. Sąd Okręgowy w Gliwicach skazał na trzy lata więzienia b. szefa działu wentylacji Marka Z., oskarżonego o sprowadzenie katastrofy. 14 innych oskarżonych, wśród nich b. dyrektor kopalni Kazimierz D., usłyszało wyroki w zawieszeniu, dwóch uniewinniające.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Piotr Żak powiedział we wtorek, że apelacja dotyczy 15 oskarżonych, ale w większości przypadków chodzi jedynie o niesłuszne - zdaniem prokuratury - zwolnienie ich z kosztów sądowych. Wobec dwóch oskarżonych apelacja odnosi się do ustaleń sądu i wymiaru kary.

- W przypadku jednego z oskarżonych, w apelacji zarzucamy sądowi błąd w ustaleniach faktycznych i w efekcie uniewinnienie go od zarzutu sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Przed sądem odwoławczym prokurator będzie domagał się uchylenia wyroku w tym zakresie i ponownego procesu - powiedział prok. Żak.

Prokuratura nie ujawnia, o którego oskarżonego chodzi. Według ustaleń PAP - o Marka Z., któremu prokuratura zarzuciła także sprowadzenie katastrofy.

W przypadku innego oskarżonego prokuratura zakwestionowała wymiar kary. "Naszym zdaniem jest ona rażąco łagodna i będziemy domagać się wymierzenia kary surowszej" - wskazał Żak.

W tym przypadku, według nieoficjalnych informacji, chodzi o b. dyrektora kopalni Kazimierza D., dla którego prokurator w mowie końcowej żądał siedmiu lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu.

Odwołania od wyroku rozpozna Sąd Apelacyjny w Katowicach.

Katastrofa w Halembie była największą tragedią w polskim górnictwie od blisko 30 lat. Doszło do niej 21 listopada 2006 r. podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią. Z powodu zaniechania profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym, po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku wybuchł pył węglowy, czyniąc spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii.

Nieprawomocne orzeczenia zapadło 15 stycznia br., po ponad sześciu latach procesu. Sąd I instancji potwierdził większość ustaleń gliwickiej prokuratury. Tylko dwóch z 17 oskarżonych mężczyzn zostało uniewinnionych. Sąd uznał bowiem, że zeznania świadków w ich przypadku są na tyle niespójne, że nie można im przypisać winy. Prokuratura nie odwołała się od tych uniewinnień. 14 mężczyzn zostało skazanych na karę więzienia w zawieszeniu i grzywny.

Najsurowszą karę sąd wymierzył Markowi Z., któremu prokuratura zarzuciła sprowadzenie tej katastrofy. Poza bezwzględną karą więzienia, sąd zakazał mu zajmowania kierowniczych stanowisk w górnictwie przez trzy lata.

Na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat sąd skazał natomiast b. dyrektora kopalni Kazimierza D., który jest najważniejszym w hierarchii górniczej oskarżonym w tej sprawie. Prokuratura zarzuciła mu sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia górników, co skutkowało śmiercią 23 osób.

Według śledczych, w listopadzie 2006 r. dyrektor wiedział o przekroczonych dopuszczalnych stężeniach metanu w kopalni, tolerował też brak profilaktyki w zakresie zwalczania zagrożenia wybuchem pyłu węglowego i zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Mimo to zlekceważył alarmujące dane i nie nakazał przerwania prac, skutkiem czego była śmierć górników.

Prokuratura domagała się dla Kazimierza D. kary siedmiu lat bezwzględnego więzienia. Sąd wymierzył mu znacznie łagodniejszą karę, oceniając, że stopień jego zawinienia był niższy niż przyjęła prokuratura, wziął też od uwagę okoliczności łagodzące - długotrwałą nienaganną opinię w miejscu pracy oraz dotychczasową niekaralność.

Spośród 17 oskarżonych tylko b. szef działu wentylacji Marek Z. został skazany na bezwzględną karę więzienia. Prokuratura, która zarzuciła mu sprowadzenie katastrofy, żądała dla niego ośmiu lat więzienia.

Sąd I instancji podkreślił w ustnym uzasadnieniu, że choć oskarżeni nie doprowadzili do tragedii celowo, to jednak łamanie przepisów w kopalni było ewidentne i rozpoczęło się już na etapie przystąpienia do likwidacji ściany. Nie zorganizowano drogi transportu demontowanych elementów, podczas prac ignorowano informacje o przekroczonych stężeniach metanu; nie wyprowadzając wówczas załogi z zagrożonego rejonu; w kopalni fałszowano też próbki pyłu węglowego, by wykazać, że był on należycie neutralizowany pyłem kamiennym oraz dokumentację - wyliczał sąd.

15 ofiar wybuchu to pracownicy zewnętrznej firmy Mard, która na zlecenie kopalni prowadziła prace likwidacyjne - jej pracownicy mieli wydobyć wart miliony złotych sprzęt. Szef tej firmy został w I instancji skazany na rok więzienia w zawieszeniu. W odrębnym procesie D. został skazany na rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu oraz grzywnę za poświadczenie nieprawdy w dokumentach przy przetargu na likwidację ściany w Halembie. Jak ustalili śledczy, przetarg był ustawiony w taki sposób, by prace prowadziła tam firma Mard.

Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zamknęła śledztwo w tej sprawie w czerwcu 2008 r. Aktem oskarżenia objętych zostało 27 osób, dziewięć z nich wniosło o możliwość dobrowolnego poddania się karze (zostali skazani na więzienie w zawieszeniu i grzywny), sprawę jednego oskarżonego wyłączono do innego postępowania. Główny proces ruszył w listopadzie 2008 r. Sprawa była rozpoznawana na blisko 150 terminach rozpraw, na których przesłuchano 349 osób. Zgromadzono 66 tomów akt.

Niespełna trzy lata po katastrofie w Halembie w polskim górnictwie doszło do kolejnego, podobnie tragicznego wypadku. 18 września 2009 r. w kopalni Wujek-Śląsk zginęło 20 górników, a 37 zostało rannych. Wątek dotyczący samej katastrofy katowicka prokuratura umorzyła, nie dopatrując się związku pomiędzy zachowaniem człowieka a zapaleniem się i wybuchem metanu. Dopatrzyła się jednak nieprawidłowości, do których dochodziło w kopalni przed katastrofą. Oskarżyła o nie 56 osób, zarzucając im m.in. sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia pracowników.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (4)
Zobacz także