Prokuratura: wyjaśnienia Rutkowskiego niejawne
Niejawnością złożonych przez Krzysztofa Rutkowskiego wyjaśnień tłumaczy katowicka prokuratura odmowę skomentowania doniesień prasowych, dotyczących zeznań
detektywa o trzech prokuratorach ze Śląska, którzy mieli mu
przekazywać tajne informacje o śledztwie w sprawie przeciwko
"baronowi" paliwowemu Henrykowi M.
Protokół (zeznań Rutkowskiego) jest niejawny i w związku z tym nie możemy przekazać żadnych szczegółów - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, Tomasz Tadla. Przepisy zabraniają mi jakiejkolwiek rozmowy na ten temat - dodał.
Sprawa wypłynęła w toku prowadzonego przez katowicką prokuraturę śledztwa w sprawie udziału Rutkowskiego w mafii paliwowej kierowanej przez Henrykowi M. Znajduje się ono - według Tadli - na etapie weryfikacji linii obrony detektywa, któremu postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, prania brudnych pieniędzy, powoływania się w zamian za korzyści majątkowe na wpływy w instytucjach państwowych i poświadczania nieprawdy.
Postępowanie sprawdzające, które ma wykazać, czy detektyw posiadał informacje na temat śląskich prokuratorów, zostało jeszcze w sierpniu zlecone Prokuraturze Apelacyjnej w Szczecinie. Jak donosiła wtedy prasa, decyzję taką podjęto po tym, gdy Rutkowski zeznał, że otrzymywał od katowickich prokuratorów poufne informacje o śledztwie przeciwko Henrykowi M.
Rzeczniczka szczecińskiej prokuratury Anna Gawłowska-Rynkiewicz powiedziała, że zaplanowano już przesłuchanie Rutkowskiego. Dodała, że prokuratura zgromadziła materiał w sprawie powierzonej przez prokuratora krajowego i dotyczącej korupcji wśród prokuratorów, o czym składając wyjaśnienia, mówił Krzysztof Rutkowski.
Gawłowska-Rynkiewicz podkreśliła, że dopiero po przesłuchaniu Rutkowskiego prokurator podejmie decyzję o wszczęciu lub odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Gawłowska zastrzegła, że nie może na razie zdradzić terminu przesłuchania detektywa.
Tymczasem "Rzeczpospolita" doniosła, że w ubiegłym tygodniu, w trakcie przesłuchania w katowickiej prokuraturze, Rutkowski zaczął składać wyjaśnienia o jego współpracy ze śląskimi prokuratorami. Według gazety, detektyw podał nazwiska śledczych, którzy informowali go o postępach w sprawie przeciwko Henrykowi M., u którego pracował jako doradca prawny. Prokuratorzy odmówili skomentowania tych informacji.
Detektyw został zatrzymany 22 lipca, a aresztowany 25 lipca tego roku, w związku z prowadzonym od 2002 r. śledztwem w sprawie śląskiego "barona" paliwowego Henryka M. To aresztowany od kilku lat właściciel firmy paliwowej z Siemianowic Śląskich, podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i przestępstwa, które naraziły Skarb Państwa na straty sięgające setek milionów złotych.
Zdaniem prokuratury, współdziałając z M., Rutkowski naraził Skarb Państwa na stratę 3 mln zł. Grozi mu 10 lat więzienia.
Według ABW i prokuratury, zgromadzony materiał dowodowy uzasadnia podejrzenie, że detektyw pomógł Henrykowi M. w wypraniu pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych. Miał zgłosić w urzędzie skarbowym przyjęcie od niego fikcyjnej pożyczki w wysokości 500 tys. zł. Powołując się na wpływy w Sejmie i organach ścigania, Rutkowski miał też zapewniać Henryka M., że uniknie on odpowiedzialności karnej. Po zatrzymaniu barona miał zaś obiecywać mu załatwienie wyjścia za kaucją i odpowiadanie z wolnej stopy.
Według szacunków podawanych przez ABW, działalność Henryka M. i współpracujących z nim osób w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln zł. Chodzi o zobowiązania w zakresie podatku akcyzowego, VAT oraz odsetek. W sprawie podejrzanych jest 36 osób, 10 z nich zostało aresztowanych.