Prokuratura wszczęła śledztwo ws. katastrofy Bryzy
Wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych rozpoczęła rano prace mające wyjaśnić przyczyny katastrofy samolotu Bryza w Gdyni-Babich Dołach, w której zginęło czterech pilotów - poinformował rzecznik prasowy dowódcy Marynarki Wojennej, kmdr por. Bartosz Zajda.
01.04.2009 | aktual.: 01.04.2009 14:05
Zajda podkreślił, że informacji na temat prac komisji badania wypadków lotniczych mogą udzielać tylko jej przedstawiciele. Szefem komisji jest płk Zbigniew Drozdowski. Minister obrony Bogdan Klich zapowiedział we wtorek, że wyniki prac komisji będą upublicznione.
Płk Drozdowski poinformował, że komisja nie ma wprawdzie terminów na przeprowadzenie badań, ale w poprzednich przypadkach zajmowało to kilka miesięcy. 30-osobowa komisja składa się z dwóch zespołów. Jeden zajmie się zagadnieniami pilotażu, a drugi - sprawami technicznymi. Komisja rozpoczyna zazwyczaj prace od oględzin miejsca katastrofy, sporządzenia dokumentacji fotograficznej i zebrania oraz skatalogowania wszystkich szczątków rozbitej maszyny i zgromadzenia ich w hangarze do szczegółowych ekspertyz. Zgromadzona będzie też dokumentacja dotycząca tego lotu. Będzie również analizowany zapis rejestratora parametrów lotu zwany potocznie "czarną skrzynką".
Jak poinformował oficer prasowy Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, kpt Czesław Cichy, w ubiegłym roku z powodu usterki technicznej w jednym samolocie Bryza wstrzymano na kilka dni loty na wszystkich maszynach tego typu. - To standardowa procedura. Jeśli wykrywa się jakieś awarie w samolocie, to do czasu jej usunięcia profilaktycznie wstrzymuje się loty na podobnych maszynach. W tamtym przypadku usterka Bryzy nie była w żadnym stopniu poważna - wyjaśnił Cichy. Jego zdaniem samoloty typu Bryza to bardzo bezpieczne i przyjazne w pilotażu maszyny.
Rozbity samolot Bryza (to polska wersja rosyjskiego AN-28) należał do Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. We wtorek nad lotniskiem ćwiczono manewr lądowania z jednym działającym silnikiem. Maszyna runęła na ziemię podczas tego ćwiczenia; zginęła cała czteroosobowa załoga.
Według Klicha, który był na miejsce tragedii, w katastrofie zawiniły albo technika, albo człowiek. Podkreślił, że pogoda była dobra, więc nie mogła się do tego przyczynić. Zaznaczył, że piloci mieli długoletnie doświadczenie.