Prokuratura wszczęła śledztwo ws. "afery billboardowej"
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła formalne śledztwo w sprawie rzekomego finansowania przez PZU billboardów lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska przed wyborami prezydenckimi.
Rzecznik prokuratury Maciej Kujawski poinformował, że na podstawie zeznań 13 świadków, przesłuchania Jacka Kurskiego i wstępnej analizy dokumentów zabezpieczonych w PZU, prokurator doszedł do wniosku, że w sprawie zachodzi "uprawdopodobnione podejrzenie popełnienia przestępstwa na szkodę PZU". Kujawski dodał, że może chodzić co najmniej o kilkanaście mln zł.
Podstawą śledztwa jest artykuł kodeksu karnego, który przewiduje do 5 lat więzienia za karalną niegospodarność- poinformował rzecznik prokuratury Maciej Kujawski. Śledztwo toczy się na razie "w sprawie", a nie przeciw jakiejś osobie.
Art. 296 kk stanowi, że kto, będąc obowiązany do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył w zeszłym tygodniu poseł PiS Jacek Kurski, którego zdaniem PZU pośrednio sfinansowało billboardy Tuska. Według posła, kiedy PZU wycofało się z kontrowersyjnej kampanii "Stop wariatom drogowym", miało sprzedać billboardy za 3% wartości firmie PR-owskiej, związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od której miała je odkupić PO. Lider PO zaprzeczył temu i zapowiedział wytoczenie Kurskiemu procesu. Także agencje reklamowe wymienione przez Kurskiego zaprzeczyły jego słowom.
Rzecznik prokuratury Maciej Kujawski poinformował, że na podstawie zeznań 13 świadków, przesłuchania Kurskiego i wstępnej analizy dokumentów zabezpieczonych w PZU, prokurator doszedł do wniosku, iż w sprawie zachodzi "uprawdopodobnione podejrzenie popełnienia przestępstwa na szkodę PZU".
Kujawski poinformował, że w tej sprawie przesłuchani zostaną pracownicy PZU, agencji reklamowych oraz - być może - właściciele billboardów. Nie wykluczył, że w dalszym etapie przesłuchani zostaną również politycy.
Przyznał, że szybkość z jaką działa w tej sprawie prokuratura jest wyjątkowa. Takie przypadki jednak się zdarzają. Jeśli poseł na Sejm informuje o możliwości zniszczenia dokumentów, prokurator nie może obok tego przejść obojętnie - powiedział Kujawski.
Poseł PiS Jacek Kurski, który w ubiegłym tygodniu złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie powiedział, że jest usatysfakcjonowany z powodu wszczęcia śledztwa. Jak dodał, ma nadzieję, że "prawda zwycięży".
W raporcie Fundacji Batorego, która monitorowała finansowanie prezydenckiej kampanii wyborczej w 2005 r. napisano, że "do zespołu monitorującego docierały informacje od polityków i dziennikarzy o tym, że komitet wyborczy Donalda Tuska umieszczał plakaty na powierzchniach odstępowanych przez firmy, które zrezygnowały z własnych kampanii reklamowych".
Zespół zapytał właścicieli około 100 wybranych losowo billboardów różnych kandydatów, kto wykupił je we wskazanym okresie. W raporcie czytamy, że tylko od jednego z właścicieli przyszła odpowiedź, w której firma odmówiła podania informacji.
"Zdaniem zespołu monitorującego, powoływanie się na tajemnicę handlową jest sprzeczne z konstytucyjną zasadą jawności. Uniemożliwia się w ten sposób kontrolę rzeczywistych wydatków na reklamę w ramach kampanii prezydenckiej, jak i weryfikację wydatków partii politycznych, które z znacznym stopniu są finansowane z budżetu państwa" - głosi raport.
Już w środę doszło do przeszukań w PZU. Od tego czasu prokuratura miała 5 dni na wszczęcie śledztwa.
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl