Prokuratura wraca do Konga
Przed końcem października Prokuratura Okręgowa w Katowicach ma zdecydować, czy i w jakim zakresie będzie wszczęte postępowanie w sprawie inwestycji KGHM Polska Miedź w Kongu. Katowiccy prokuratorzy już raz prowadzili takie postępowanie, w połowie 2002 roku prawomocnie je umarzając.
09.10.2003 | aktual.: 09.10.2003 10:11
Z tego powodu w sierpniu prokuratura odmówiła dochodzenia w tej sprawie, chociaż wnioskowała o to Najwyższa Izba Kontroli, która kontrolowała KGHM. NIK wniosła zażalenie na tę decyzję do Prokuratury Apelacyjnej i w ubiegłym tygodniu sprawa wróciła do Prokuratury Okręgowej, która ma 30 dni na podjęcie decyzji.
"Rozpoczęły się czynności sprawdzające, mające na celu zbadanie zakresu przedmiotowego zawiadomienia o przestępstwie i protokołu pokontrolnego NIK. Chodzi o ustalenie, czy są w nim wątki, które nie były objęte poprzednim postępowaniem. Dopiero takie ustalenia pozwolą na podjęcie decyzji o ewentualnym wszczęciu postępowania" - powiedziała prok. Ewa Świercz-Dydak z katowickiej Prokuratury Okręgowej.
Jeżeli takie wątki są, postępowanie w tym zakresie prawdopodobnie będzie wszczęte. Prokurator nie chciała przesądzać, jaka będzie decyzja prokuratury, jeżeli uzna ona, że zakres doniesienia NIK w pełni pokrywa się z przedmiotem prawomocnie umorzonego, trwającego trzy lata śledztwa.
Jak powiedziała, prawo nie zezwala na ponowne podjęcie śledztwa w tej samej sprawie, jeżeli nie pojawiły się nowe okoliczności. Przypomniała jednocześnie, że kodeks postępowania karnego daje prokuratorowi, rozważającemu podjęcie lub wznowienie jakiegoś postępowania, prawo do przeprowadzenia lub zlecenia policji dodatkowych czynności dowodowych.
Gdy w sierpniu tego roku prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia po wniosku NIK, jej rzecznik Tomasz Tadla argumentował, że nowe doniesienie dotyczyło dokładnie tych samych wątków, które były już badane. Po zażaleniu Izby Prokuratura Apelacyjna uznała, że prokuratorzy powinni szczegółowo przeanalizować protokół pokontrolny NIK, a nie tylko doniesienie o przestępstwie. Prawdopodobne jest też przesłuchanie kontrolerów Izby.
W sierpniu prokuratura uznała, że jedynym nowym wątkiem jest sprawa dotycząca przerobienia dokumentów, posłużenia się nimi oraz poświadczenia nieprawdy, przekazana do Prokuratury Okręgowej w Legnicy, która podjęła już stosowne postępowanie.
KGHM Polska Miedź SA rozpoczął inwestycję w Afryce w 1997 roku. Kontrakt na wydobycie rudy ze złoża Kimpe, jej przerobienie i sprzedaż uzyskanego produktu zawarto z kongijską spółką Sodimico przez pośrednika - spółkę Colmet International. Straty, jakie z tytułu tej inwestycji poniósł KGHM, sam koncern ocenia obecnie na ok. 136 mln zł. NIK - na ponad dwukrotnie więcej.
Pierwsze śledztwo w sprawie inwestycji KGHM w Kongu prowadziła od 1999 roku prokuratura w Katowicach. Dotyczyło zawarcia 7 stycznia 1997 roku przez ówczesnych członków zarządu miedziowego koncernu niekorzystnego dla firmy kontraktu na zakup złoża rudy kobaltu i miedzi w kongijskiej prowincji Kimpe.
Wątpliwości budził np. fakt, że ówczesny zarząd KGHM zakupił złoże Kimpe nie od państwowego koncernu Gecamines, ale od spółki Colmet International z siedzibą na Wyspach Dziewiczych. Ze względu na niekorzystne warunki kontrakt był potem renegocjowany.
Byłym władzom Polskiej Miedzi zarzucano również, że inwestycja przyniosła straty, ponieważ nie było wystarczających możliwości przerobu wydobywanej rudy na miejscu i zalegała ona na hałdach. Prokuraturę zawiadomił następny zarząd koncernu.
Inwestycja KGHM na Czarnym Lądzie ponownie pojawiła się w kontekście ubiegłorocznego "Raportu otwarcia" rządu Leszka Millera. Sprawą zajęła się NIK, która po kontroli w koncernie złożyła zawiadomienie o niegospodarności zarządu Polskiej Miedzi w związku z inwestycjami w Kongu oraz sfałszowaniem dokumentów w 1997 roku.