Prokuratura: w sprawie Szeremietiewa dochowaliśmy procedur
Zawiadomienia o przesłaniu do sądu aktu oskarżenia w sprawie byłego wiceszefa MON Romualda Szeremietiewowa Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wysłała do trojga oskarżonych pod koniec kwietnia - poinformował rzecznik prokuratury Zbigniew Jaskólski. Żadne procedury nie zostały naruszone - zapewnił.
Oskarżony o korupcję Szeremietiew w oświadczeniu napisał, że o skierowaniu aktu oskarżenia dowiedział się z mediów i "do dziś nie wie, co on zawiera". Pisząc, że "Życie Warszawy" podało, iż dotarło do aktu oskarżenia, Szeremietiew oświadczył, że nie może uznać, że "takie postępowanie jest zgodne z prawem i poczuciem sprawiedliwości".
Szeremietiew zarzucił ponadto prokuraturze działanie z motywów politycznych "na zamówienie rządu Leszka Millera". Według niego, jego oskarżenie jest bezzasadne, a śledztwo prowadzono stronniczo, korzystając z niewiarygodnych świadków, naciągając dowody i fałszywie interpretując działania wiceszefa MON.
Jaskólski wyjaśnił, że akt oskarżenia wobec Szeremietiewa wysłano do sądu 23 kwietnia - o czym tego samego dnia poinformowano media. Zarazem wysłano do trójki oskarżonych zawiadomienia o wysłaniu aktu oskarżenia. "Mogło się zdarzyć, że media były szybsze z informacją, bo to był piątek" - przyznał Jaskólski.
Prokurator nie chciał komentować innych zarzutów Szeremietiewa. "Nie mamy w zwyczaju polemizować z osobą oskarżoną" - powiedział. Przypomniał, że odpis aktu oskarżenia kieruje do podsądnego sąd, który ma rozpatrywać daną sprawę.
Według aktu oskarżenia, Szeremietiew miał w 1998 r. za łapówkę "ustawić przetarg" na kupno samochodów dla MON. Miał polecić zmianę kryteriów przetargu, by wygrał go Fiat Auto Poland. Śledztwo wszczęto, gdy Szeremietiew był wiceministrem, w lipcu 2001 r., po artykule w "Rzeczpospolitej". Gazeta napisała, że asystent wiceministra, Zbigniew F., domagał się od startujących w przetargach koncernów zbrojeniowych łapówek w imieniu swego szefa. Minister miał także bezprawnie dopuścić F. do tajnych materiałów. Wiceminister zaprzeczył zarzutom. Po publikacji został jednak zawieszony, a potem odwołany z MON.
Szeremietiewowi grozi kara do 10 lat więzienia. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.