Prokuratura sprawdza, co Jelfa zrobiła, żeby zapobiec tragedii
Jeleniogórska prokuratura sprawdza,
czy Jelfa zareagowała prawidłowo i zrobiła wszystko, aby
poinformować pacjentów, gdy dowiedziała się, że na rynku jest
wadliwy lek jej produkcji.
Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze Ewa Węglarowicz-Makowska, śledztwo jest prowadzone dwutorowo. Sprawdzamy przede wszystkim, czy Jelfa wprowadzając na rynek szkodliwy dla zdrowia lek, naraziła na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia wielu ludzi- powiedziała.
Ponadto - jak dodała - prokuratura bada jeszcze sprawę reakcji Jelfy na wieść, że na rynku jest jej produkt, który może zagrażać życiu i zdrowiu ludzi. Sprawdzamy przede wszystkim, od kiedy wiedzieli, że w corhydronie mogą być szkodliwe substancje i jaka była ich reakcja. Co zrobili, aby zapobiec tragedii. Czy niezwłocznie wycofali lek z rynku. Co zrobili, aby powiadomić pacjentów i lekarzy - mówiła rzeczniczka.
W ubiegłym tygodniu resort zdrowia poinformował, że w jednej z partii corhydronu znajduje się inny, silny specyfik stosowany podczas operacji. Dotąd potwierdzono, że był on obecny w jednej ampułce z tej partii. Ministerstwo postanowiło, dla bezpieczeństwa, wycofać z obrotu wszystkie partie corhydronu.
Prokuratura w Jeleniej Górze od kilku dni prowadzi śledztwo w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi przez Jelfę i wprowadzenia do obrotu szkodliwej dla zdrowia substancji corhydron. Za tego typu przestępstwo grozi od 6 miesięcy do 8 lat.
Od kilku dni kontrolerzy farmaceutyczni sprawdzają linie produkcyjne jeleniogórskiego zakładu w związku z wadliwą partią corhydronu, jaka trafiła na rynek. Produkcję w zakładzie zatrzymano w nocy z czwartku na piątek na polecenie Głównego Inspektora Farmaceutycznego.
Przypadki nieprawidłowego działania corhydronu u pacjentów, w tym podejrzenia spowodowania zgonu, zgłoszone do organów ścigania w całej Polsce, badać będzie lubelska prokuratura okręgowa.