PolskaProkuratura postawiła zarzuty "żartownisiowi" spod Pałacu

Prokuratura postawiła zarzuty "żartownisiowi" spod Pałacu

Zarzut usiłowania sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób postawiła prokuratura 44-latkowi, który dzwonił na alarmowy numer 112, informując o bombie w okolicach Pałacu Prezydenckiego. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Prokuratura postawiła zarzuty "żartownisiowi" spod Pałacu
Źródło zdjęć: © PAP

Jak wyjaśnił prokurator Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej, Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ otrzymała już od stołecznej policji materiały w tej sprawie i prowadzi śledztwo.

Prokuratorzy zdecydowali się - jak zaznaczył - na taką kwalifikację, ponieważ działanie 44-latka mogło doprowadzić do paniki, a w ten sposób do realnego zagrożenia dla zgromadzonych w tym miejscu osób (m.in. przeciwników przeniesienia krzyża) i dla okolicznych mieszkańców.

Do incydentu doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jak informował rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński, mężczyzna - mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego - dzwonił kilka razy z budek telefonicznych w okolicach Krakowskiego Przedmieścia (czyli rejonu, gdzie miała być bomba). Po raz pierwszy poinformował o podłożonym rzekomo ładunku wybuchowym ok. 2.30.

Policjanci sprawdzali teren aż do ok. 6.00 rano. Okazało się, że alarm był głupim żartem. Mężczyznę zatrzymano, był kompletnie pijany, miał ok. 3,2 promila alkoholu we krwiSkładając wyjaśnienia nie potrafił nawet określić, ile razy dzwonił na numer 112.

Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej ze źródeł zbliżonych do sprawy, na policję zgłosił się m.in. świadek, który powiedział, że 44-latek namawiał go, by ten zamiast niego zadzwonił z informacją o bombie.

To kolejny incydent, do którego doszło w ostatnim czasie przed Pałacem Prezydenckim. W miniony wtorek 71-letni mieszkaniec podlubelskiej miejscowości rzucił w tablicę upamiętniającą katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem słoikiem z nieczystościami. Postawiono mu zarzut zbezczeszczenia miejsca czci i zwolniono do domu.

Dzień później 60-letni mieszkaniec Warszawy podszedł do przeciwników przeniesienia krzyża, ustawionego pod Pałacem w czasie żałoby narodowej, i miał im grozić pokazując rozbrojony - jak się okazało po fakcie - granat. Na razie nie postawiono mu zarzutów; również został zwolniony do domu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)