Prokuratura obejrzy nagranie z "durniem"
Przed podjęciem decyzji, czy wszcząć
śledztwo w sprawie znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez
Lecha Wałęsę, warszawska prokuratura chce poznać zapis nagrania z
TVN, w którym były prezydent nazwał obecnego "durniem".
09.03.2007 | aktual.: 09.03.2007 13:15
Powiedział o tym Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Postępowanie takie poprzedza decyzję prokuratury czy wszcząć śledztwo w danej sprawie, czy też odmówić tego.
Kujawski dodał, że prokuratura chce też zebrać wszystkie doniesienia w tej sprawie od różnych osób, które muszą być zawiadomione o decyzji o ewentualnym wszczęciu śledztwa lub odmowie. Nie przewiduje się ich przesłuchiwania przez prokuraturę. Już wcześniej PAP ustaliła w nieoficjalnych źródłach w prokuraturze, że zanim zapadnie decyzja, prokuratorzy zadadzą pytanie prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, czy życzy sobie ścigania Wałęsy za takie przestępstwo.
Gdańska prokuratura okręgowa skierowała w środę do Warszawy cztery zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez Lecha Wałęsę, który nazwał go "durniem".
16 lutego w TVN 24 Wałęsa powiedział, że ujawniony decyzją prezydenta raport z weryfikacji WSI jest "głupi" i "w ogóle nie uwzględnia tamtych czasów". Raport wskazywał m.in., że Wałęsa ponosi "szczególną odpowiedzialność" za nieprawidłowości w WSI. Na stwierdzenie dziennikarki, że właśnie wykrzyczał swój żal do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Wałęsa odparł: Bo tego durnia mamy za prezydenta.
Dzień później zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia prezydenta RP złożyli do Prokuratora Krajowego posłowie PiS: Jolanta Szczypińska i Karol Karski. Do prokuratury zawiadomienia składali też m.in. mieszkańcy Piły i Biłgoraju. Kolejne wnioski o ściganie Wałęsy składali mieszkańcy innych miast.
Wałęsa przeprosił za swe słowa, "jeśli ktokolwiek z rodaków poczuł się nimi urażony". Jak dodał, przeprasza "za siebie i za polityków, którzy do takich stwierdzeń czasem zmuszają".
Przepis art. 135 Kodeksu karnego mówi, że "kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Jest to przestępstwo ścigane z urzędu. W podobnych śledztwach - nie jest ich w Polsce wiele - prokuratury często zasięgają opinii biegłych językoznawców, którzy oceniają, czy dane słowo w określonym kontekście można uznać za zniewagę.
Doktryna prawa karnego mówi, że zniewagą jest naruszenie czyjejś godności. O ile zniesławieniem jest pomówienie kogoś o popełnienie określonych, niechlubnych czynów, to zniewaga ma na celu jedynie poniżenie go w oczach opinii publicznej.
Najsłynniejsza była sprawa Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i premierze. Gdy ujawniono fakt, że prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie, ówczesny szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło (dziś szef MON) radził prokuratorom, by "czytali więcej Gogola". W grudniu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.
26 czerwca, na tydzień przed zaplanowanym na 3 lipca spotkaniem prezydenta Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem w Weimarze, "Die Tageszeitung" opublikował satyryczny artykuł "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem". Jak twierdziły niektóre polskie i niemieckie media, zawierająca obraźliwe treści satyra była przyczyną odwołania przez polskiego prezydenta udziału w spotkaniu w Weimarze. Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie znieważenia prezydenta przez "Tageszeitung". Oczekiwana jest pomoc prawna strony niemieckiej.
Za znieważenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przez nazwanie go "największym nierobem w Polsce" w styczniu 2002 r. lider Samoobrony Andrzej Lepper został skazany na karę grzywny przez sąd w Gdańsku.