PolskaProkuratura nie wie, kto fałszował pisma wiceszefa ABW

Prokuratura nie wie, kto fałszował pisma wiceszefa ABW

Nie wiadomo, kto podszył się pod urzędnika
prezydenta Lecha Kaczyńskiego ani kto sfałszował pisma wiceszefa
ABW. Warszawska prokuratura nie znalazła fałszerza i umorzyła
śledztwo - informuje "Życie Warszawy".

08.02.2007 04:05

Traktowali mnie jak przestępcę, sugerując, że jestem fałszerzem. Zrobili w domu rewizję, wzywali na przesłuchania, a teraz jakby nigdy nic sprawę umarzają - mówi poirytowany Edward Rydygier, potomek znanego lekarza, archiwista w stołecznym magistracie. Rydygier był jedną z osób podejrzewanych o fałszerstwo. Prokuratura zaczęła go sprawdzać po tym, jak ktoś rzucił na niego podejrzenie.

Wszystko zaczęło się w 2006 roku, gdy do ministra sprawiedliwości wpłynęły pisma z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego informujące o przestępstwach popełnionych m.in. przez policjantów. Miał je podpisać wiceszef ABW Jacek Mąka. Jak się okazało, jego podpis sfałszowano. Prawdopodobnie ta sama osoba podszyła się pod urzędnika Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego i wysłała na firmowym papierze list do szefa Solidarności w Instytucie Energii Atomowej w Świerku. Urzędnik pouczał związkowców, że opowiadanie dowcipów o prezydencie - do czego miało dojść w Instytucie na zjeździe z okazji rocznicy powstania Solidarności - jest niestosowne. Urzędnik zachęcał też do zrobienia porządku z ubekami pracującymi w instytucie. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Potomek znanego chirurga znalazł się w kręgu osób podejrzewanych o fałszerstwo. Kto go wskazał i dlaczego prokuratura uznała, że może mieć on związek ze sprawą - do dziś nie wiadomo - podkreśla "ŻW". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)