Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji ws. doniesienia na Niesiołowskiego

Według Frankowskiego, Niesiołowski publikując w "Gazecie Wyborczej" artykuły: "Siła i słabość populistów" i "Czwarta Rzeczpospolita i jej karykatura" miał m.in. zniesławić przewodniczącego partii Andrzeja Leppera.

Także sam Frankowski poczuł się urażony niektórymi sformułowaniami senatora, m.in. takimi jak nazwanie Leppera "ćwokiem", a działaczy Samoobrony "aferzystami".

Poczułem się urażony wypowiedziami senatora. Jestem uczciwym człowiekiem, nigdy nie miałem zatargów z prawem. To, że należę ze względu na swoje przekonania polityczne do Samoobrony, nie upoważnia go do obrażania mnie, jak i mojego przewodniczącego- powiedział Frankowski.

Niesiołowski przyznał, że jest spokojny o dalsze "losy doniesienia" i nie zamierza wycofywać swoich słów. Ma nadzieję, że sąd wyda sprawiedliwy wyrok. Skandalizujące wypowiedzi Leppera, jego śmiech na informację o europośle Bogdanie Goliku, który podejrzewany jest o zgwałcenie prostytutki, świadczą o tym człowieku - powiedział. Dodał, że nie widzi nic obraźliwego w słowie "ćwok", tak jak uważa, że niektórzy działacze Samoobrony nie "są kryształowo czyści".

Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, prokuratura ma czas do 20 stycznia na podjęcie decyzji w sprawie doniesienia.

W połowie listopada senator Niesiołowski poinformował dziennikarzy, iż tygodnik "Wprost" naruszył jego dobre imię i będzie domagać się od gazety 10 tys. zł zadośćuczynienia. Dziennikarze "Wprost" nazwali senatora m.in. "klinicznym szaleńcem". Niesiołowski jest zdania, że takie sformułowanie narusza jego wiarygodność jako polityka i wykładowcy akademickiego.