Prokuratura nie odpuszcza działaczowi z Ostrowca. Powiesił plakaty na biurze posła PiS
Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim złożyła zażalenie na decyzję sądu, który umorzył głośną sprawę z udziałem Patryka Stępnia, lokalnego działacza, asystenta społecznego posłanki opozycji Kamili Gasiuk-Pihowicz. Sprawę na policję zgłosił poseł PiS Andrzej Kryj. To na jego biurze poselskim społecznik powiesił plakaty ze słynnym gestem Joanny Lichockiej.
16.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 21:34
Jest 19 luty 2020. Ostrowiec Świętokrzyski. Na drzwiach biura posła PiS 21-letni Patryk Stępień wraz z przyjaciółką Iwoną M. naklejają wieczorem papierowe plakaty. A na nich zdjęcie posłanki Joanny Lichockiej ze środkowym palcem i napisem: "Pacjenci. PiS ma gest. Zamiast na leczenie raka dali 2 miliardy na TVP”. Kontrowersyjne zdjęcie pochodziło z sejmowego posiedzenia, które miało miejsce kilka dni wcześniej. Swoim zachowaniem posłanka PiS wywołała wówczas ogromne oburzenie wśród znacznej części opinii publicznej.
Następnego dnia poseł Andrzej Kryj zawiadamia policję. Sprawa trafia do prokuratury rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Śledczy stawiają działaczowi zarzut uszkodzenia mienia w postaci zniszczenia naklejek ażurowych na drzwiach wejściowych biura poselskiego. Na naklejkach widniało zdjęcie posła Kryja.
Jak ustaliliśmy, policja przesłuchiwała działacza wielokrotnie. Z kolei śledczy powołali dwóch biegłych, których opinie dotyczące wyceny szkód wykluczyły się wzajemnie. Mimo to, prokurator wniósł do sądu akt oskarżenia przeciwko Stępniowi i Iwonie M.
Młody działacz usłyszał zarzut z artykułu 288 paragraf 1 Kodeksu Karnego. Za uszkodzenie lub zniszczenie mienia groziło mu od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności.
Na początku listopada sąd nie podzielił argumentów prokuratury i sprawę umorzył.
- 5 listopada 2020 roku Sąd Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim postanowił umorzyć wobec oskarżonych postępowanie karne z uwagi na znikomy stopień społecznej szkodliwości zarzucanych im czynów. Stwierdził jednocześnie, że oskarżeni dopuścili się czynów opisanych w akcie oskarżenia wyczerpujących znamiona czynu zabronionego z art. 288 par 1 kk. – informuje WP Jan Klocek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.
Jak wynika z akt sprawy, szkodę wyceniono na 554 złote. Sąd uznał, że naklejenie plakatów nie spowodowało zniszczenia mienia, ale doszło do niego wskutek nieumiejętnego działania osoby, która kilka godzin później usuwała klej i plakaty. W uzasadnieniu sąd zwrócił uwagę na koszty postępowania, które już wtedy przewyższyły wartość ewentualnej naprawy uszkodzonej naklejki.
Sprawa jednak będzie miała swój ciąg dalszy. Okazało się bowiem, że śledczy zażalili się na decyzję sądu. - Prokurator nie zgodził się z oceną stopnia społecznej szkodliwości przedstawioną przez sąd I instancji. 15 grudnia sprawa z zażaleniem wpłynęła do Sądu Okręgowego w Kielcach – dodaje rzecznik kieleckiego sądu.
Zażalenie prokuratury jest bardzo obszerne i zawiera 8 stron. Czytamy w nim m.in. że sprawcy "działali w sposób zaplanowany, w godzinach nocnych, anonimowo przy użyciu wcześniej przygotowanych narzędzi".
"Za surowym potraktowaniem przemawia postać zamiaru i motywacja sprawców oskarżenia, działali bowiem z zamiarem umyślnym, w sposób przemyślany, świadomie wkraczając na drogę przestępstwa, niszcząc cudzą własność’ – argumentuje prokurator Monika Marzec–Kaptur z Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Pytany przez nas poseł PiS Andrzej Kryj uważa, że do zniszczenia mienia jednak doszło.
- Nie będę komentował tej sprawy, dopóki jest w sądzie. Pan Patryk Stępień miał wystarczająco dużo czasu, by załatwić ze mną spór polubownie, ale z tego nie skorzystał. Gdyby zapłacił za wykonanie takiej naklejki nie byłoby sprawy. Uważam, że doszło do zniszczenia mienia będącego częścią biura poselskiego. Policję zawiadomiłem jako poseł, uważałem to za swój obowiązek. Sprawa jest obecnie w rękach właściwych organów i to one będą podejmowały stosowne decyzje – mówi WP poseł Andrzej Kryj.
Z kolei Patryk Stępień postępowanie prokuratury nazywa "kuriozalnym".
- Myślałem, że posłowie to poważni ludzie. Jeśli pan Kryj czuł jakąś urazę w stosunku do mnie, to wystarczyło powiedzieć, żebym ściągnął plakat bądź naprawił naklejkę. Miałem informację, że zgłosiła się do posła agencja reklamowa i proponowała naprawę za darmo, ale się nie zgodził. Wygląda to więc na celowe działanie, ukierunkowane od początku na to, żeby mnie skazać – odpowiada posłowi Patryk Stępień.
21-latek od początku nie przyznawał się do zniszczenia mienia, argumentując m.in. że plakat został przyklejony zwykłym klejem do papieru, więc nie mógł wyrządzić dużych szkód. Zapewnia, że ani poseł Kryj, ani żaden z pracowników biura nie kontaktował się z nim w sprawie ewentualnego naprawienia szkody lub pokrycia kosztów.
- Postępowanie prokuratury w mojej sprawy to kuriozum. Postawiono mi zarzuty z paragrafu, który obejmował karę bezwzględnego więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Byłem wzywany na przesłuchania kilkanaście razy. Podczas kolejnej wizyty na komisariacie policjanci uśmiechali się między sobą. Widać było, że mieli też już dość, ale musieli wykonywać swoje obowiązki. I to tylko dlatego, że dochodzenie było nadzorowane przez prokuraturę – dodaje działacz.
Mimo młodego wieku Stępień jest dobrze znany w Ostrowcu Świętokrzyskim jako osoba zaangażowania w działania polityczne, po stronie opozycji. Jest społecznym asystentem posłanki Kamili Gasiuk- Pihowicz z Koalicji Obywatelskie i byłym przewodniczącym Młodych Demokratów w regionie świętokrzyskim. Na swoim profilu na Facebooku przedstawia się również jako ekspert ds. LGBT w Ogólnopolskim Strajku Kobiet.
- Akcja z zawieszaniem plakatów była zamanifestowaniem dezaprobaty wobec przekazania 2 miliardów złotych na państwową telewizję zamiast na onkologię. Była protestem wobec wulgarnego gestu posłanki Lichockiej, która po sejmowym głosowaniu pokazała opozycji środkowy palec i nie została za to nawet upomniana - dodaje Stępień.
Pytana o sprawę zarówno Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim, jak i w Kielcach do czasu publikacji nie odpowiedziała na nasze pytania.