Prokuratura: Lepper działał za pomocą mediów
Artykuł Kodeksu karnego - który Prokuratura Okręgowa w Warszawie powołuje jako podstawę śledztwa ws. wypowiedzi Andrzeja Leppera z trybuny sejmowej - mówi o pomówieniu za pomocą środków masowego przekazu.
30.11.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nikt z prokuratury nie udziela wypowiedzi w całej sprawie, na razie nie wiadomo więc, dlaczego uznała ona, że wystąpienie sejmowe mogło być działaniem za pomocą środków masowego przekazu. (Debatę nad odwołaniem Leppera, w tym jego wystąpienie, transmitowała prywatna telewizja TVN24.)
Za pomówienie mogące poniżyć daną osobę w opinii publicznej oraz narazić ją na utratę zaufania niezbędnego dla danego stanowiska art. 212 par. 1 kodeksu karnego przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia.
Ostrzejszą sankcję - do 2 lat więzienia - przewiduje jednak paragraf 2 tego artykułu (który prokuratura przyjęła za podstawę śledztwa), zakładający, że sprawca dopuszcza się tego czynu za pomocą środków masowego przekazu. Z kolei paragraf 4 art. 212 stanowi, że ściganie przestępstwa określonego w par. 1 i 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Prokuratura nie podała, czy śledztwo wszczęto z urzędu, czy na wniosek pomówionych. Kodeks postępowania karnego mówi, że prokuratura może sama wszcząć śledztwo w takiej sprawie, jeżeli wymaga tego interes społeczny.
W swym lakonicznym komunikacie szef prokuratury Jerzy Łabuda poinformował, że śledztwo wszczęto w sprawie pomówienia o przyjmowanie korzyści majątkowych przez Leppera w czwartkowym wystąpieniu sejmowym dwóch ministrów rządu - Włodzimierza Cimoszewicza i Jerzego Szmajdzińskiego, posłów Platformy Obywatelskiej - Donalda Tuska, Pawła Piskorskiego oraz lidera PO Andrzeja Olechowskiego (osoby nie pełniącej funkcji publicznej w sensie prawa).
W śledztwie w sprawie pomówienia ministrów i polityków przez Andrzeja Leppera prokuratura sprawdzi też, czy osoby, o których mówił, rzeczywiście przyjmowały łapówki. Informację tę potwierdził Jerzy Łabuda. Śledztwo w sprawie pomówienia nie ogranicza badania innych wątków całej sprawy - powiedział Łabuda. (aka, and)