PolitykaProkuratura: dokumenty z teczki TW Bolka autentyczne. Jest reakcja Lecha Wałęsy

Prokuratura: dokumenty z teczki TW Bolka autentyczne. Jest reakcja Lecha Wałęsy

Aktywny w mediach społecznościowych były prezydent Lech Wałęsa i tym razem zabrał głos. Nic dziwnego, bo sprawa dotyczy jego samego. Odniósł się do decyzji prokuratury, która poinformowała, że akta z teczki tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek” nie zostały sfałszowane. - IPN robi wszystko, by zniszczyć Solidarność i mnie osobiście - podkreślił.

Prokuratura: dokumenty z teczki TW Bolka autentyczne. Jest reakcja Lecha Wałęsy
Źródło zdjęć: © WP.PL | WP
Anna Kozińska

Na reakcję Wałęsy po ogłoszeniu decyzji prokuratury, która zdecydowała o umorzeniu śledztwa ws. podrobienia dokumentów z teczki TW Bolka, nie trzeba było długo czekać. Były prezydent nie zgadza się z jej opinią.

Przypomnijmy, że śledztwo zostało wszczęte w lutym 2016 r. po tym, jak Wałęsa zaczął mówić o sfałszowaniu dokumentów z teczki.

- Żadne poważne prawdziwe argumenty nie docierają. Żaden autentyczny świadek nie został przesłuchany. Żaden przełożony z moich miejsc pracy nie był przesłuchany i zapytany o role SB. Żaden uczciwy znajomy z miejsca pracy - podkreślił Wałęsa.

W zamian za to, jak zwrócił uwagę, "powoływano się na opinie ludzi typu Jagielski, zarejestrowany jako TW i zwalniany z pracy z naganną opinią". - Dokumentów TW Jagielskiego nie ma, prawdopodobnie zasiliły moje konto, bo moje było puste - stwierdził.

- Jak można nie zauważyć, że byłem około półtora miesiąca od dnia internowania przetrzymywany nieformalnie? - zapytał. Dodał, że zastosowano wobec niego wszelkie możliwe sposoby nacisku, ale nie dał się "pozyskać". - Nie zostałem pokonany wtedy, to zastosowano ostatnie możliwe argumenty. Zawieziono oficjalnie podrobione dokumenty, mówiące o mojej współpracy z SB, internowanej pani Walentynowicz, która była ze mną skonfliktowana. Liczono, że ta zagrywka mnie złamie - tłumaczył.

Zaznaczył, że po sformalizowaniu jego internowania, by odwrócić od niego ludzi, "każdy, kto chciał, został poinformowany przez najwyższe władze PRL" o jego roli. - Potem tego typu paszkwile rozsyłano w różne miejsca, jak do Kornela Morawieckiego, a ten publikował w Solidarności Walczącej - dodał.

- Nie poradziła sobie w walce ze mną władza komunistyczna, nie uwierzyliście w tamtym czasie w te paszkwile. Jednak kolesie na tych samych papierach SB-ełckich próbują w tym samym celu przekonać Was - kontynuował.

- Wtedy i dziś chodziło o to samo: zniszczyć "Solidarność" i Lecha Wałęsę - podsumował.

Decyzję prokuratury skomentował też Sławomir Cenckiewicz. Był szybszy niż Wałęsa. - Pozamiatane! Pozdrawiam fałszerzy prawdy o Bolku: historyków, publicystów, prokuratorów, sędziów i polityków... - napisał.

Obraz
© Facebook.com

Sprawa teczek TW Bolka

Jak się to wszystko zaczęło? Na początku 2016 roku Instytut Pamięci Narodowej zabezpieczył w domu gen. Kiszczaka dokumenty służb PRL z lat 1970-1976, m.in. teczkę personalną i teczkę pracy TW Bolka.

Jeden z zabezpieczonych pakietów dokumentów zawierał teczkę personalną i teczkę pracy oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek".

Źródło: Facebook/WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (937)