Prokurator zbada "cud nad urną" w Brukseli
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście będzie wyjaśniać, czy doszło do przestępstwa przy wyborach prezydenckich w komisji w Brukseli, gdzie do urny wrzucono 98 kart do głosowania więcej niż ich wydano. PKW być może sama złoży protest wyborczy w tej sprawie.
25.06.2010 | aktual.: 25.06.2010 13:30
Rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska powiedziała, że doniesienie od komisji wyborczej trafi do prokuratury rejonowej, która zajmie się sprawą.
Według informacji umieszczonych na stronie Państwowej Komisji Wyborczej w komisji wyborczej, która mieściła się w polskiej ambasadzie w Brukseli, w trakcie I tury wyborów prezydenckich 20 czerwca wydano 3970 kart do głosowania, a z urny wyjęto 4068.
W tej komisji wygrał kandydat PO na prezydenta Bronisław Komorowski, który otrzymał 2389 głosów, drugi był kandydat PiS Jarosław Kaczyński, na którego oddano 1052 głosów.
Sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej Kazimierz Czaplicki powiedział PAP, że w takiej sytuacji przepisy nie przewidują możliwości unieważnienia wyników głosowania. Jak mówił, głosy w Brukseli zostały podliczone oraz umieszczone w obwieszczeniu PKW.
Zaznaczył jednak, że po II turze wyborów będzie można złożyć do Sądu Najwyższego protest wyborczy w tej sprawie. Nie wykluczył, że zrobi to sama Państwowa Komisja Wyborcza, bo - jak mówił - "jeśli obwodowa komisja nie potrafi racjonalnie wyjaśnić, skąd się wzięła taka różnica głosów, to zachodzi podejrzenie, że ten wynik nie jest prawdziwy".
- Protest będzie rozpatrywał Sąd Najwyższy i będzie musiał stwierdzić, czy ten wynik głosowania w Brukseli miał wpływ na wynik wyborów konkretnego kandydata - powiedział Czaplicki.
Zaznaczył, że gdyby sąd unieważnił wybory prezydenckie, to cała procedura wyborcza musiałaby być powtórzona od początku. Zwrócił uwagę, że Sąd Najwyższy nie ma możliwości unieważnienia wyborów "częściowo" np. tylko w jednym obwodzie.
Zdaniem Czaplickiego, biorąc pod uwagę wyniki wyborów, różnica głosów "niewątpliwie nie wpłynęła na wynik I tury".
Zgodnie z ustawą o wyborze prezydenta, protest wyborczy może być wniesiony do Sądu Najwyższego nie później niż w ciągu trzech dni od dnia podania wyników wyborów do wiadomości publicznej przez PKW. Powodem protestu może być naruszenie przepisów ustawy albo dopuszczenie się przestępstwa przeciwko wyborom, jeżeli to naruszenie lub przestępstwo miało wpływ na wynik wyborów.
Protest wyborczy mogą wnieść osoby ujęte w dniu głosowania w spisie wyborców, podmioty zgłaszające kandydatów w wyborach prezydenckich oraz komisje wyborcze. Wyborca powinien w nim sformułować zarzuty oraz przedstawić lub wskazać dowody, na których opiera swoje zarzuty.
Sąd Najwyższy rozpatruje protest w składzie trzech sędziów w postępowaniu nieprocesowym, stosując przepisy kodeksu postępowania cywilnego. Opinia sądu powinna zawierać ustalenia co do zasadności zarzutów protestu, a w razie potwierdzenia zasadności zarzutów - ocenę, czy przestępstwo przeciwko wyborom lub naruszenie przepisów niniejszej ustawy miało wpływ na wynik wyborów.
Na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyborów prezydenckich. Podejmuje w tej sprawie uchwałę nie później niż w 30 dniu po podaniu wyników wyborów do wiadomości publicznej przez PKW. W przypadku podjęcia przez sąd decyzji unieważniającej wybory prezydenckie, przeprowadza się nowe głosowanie w ciągu 2,5 miesiąca.