Prokurator zabił po pijaku, ale pracy nie stracił
Prokurator, który jedzie po pijaku i śmiertelnie potrąca przechodnia, nie zagraża praworządności w Polsce - tak twierdzi katowicki Sąd Okręgowy. W piątek ogłosił wyrok zezwalający Zbigniewowi T. na dalszą pracę w prokuraturze.
04.09.2006 | aktual.: 04.09.2006 10:08
Zakazu wykonywania zawodu przez tego sprawcę domagał się prokurator generalny. Jego zdaniem wyrok, który nie uwzględnia zakazu zajmowania stanowiska prokuratora przez Zbigniewa T., narusza przepisy prawa procesowego w sposób rażący.
To jedna z najbardziej bulwersujących spraw. Zbigniew T. był szefem Prokuratury Rejonowej w Cieszynie, gdy 11 lat temu w Ustroniu potrącił pieszego, archeologa z Bielska. Po trwającym prawie 10 lat procesie skazano go na dwa lata więzienia, w zawieszeniu na trzy lata i zakaz prowadzenia auta przez dwa lata. Kara niewspółmiernie niska do tragedii.
Nie ma związku przyczynowego między tamtym zdarzeniem a wykonywaną przez prokuratora pracą zawodową - uzasadniał przewodniczący składu orzekającego Manfred Lazarek. Gdyby prokurator został oskarżony o przyjęcie łapówki, fałszowanie akt, to takie zachowanie zagrażałoby praworządności. Zachodziłaby obawa, że będzie niewłaściwie wykonywał swoje obowiązki - tłumaczył.
Sąd wprawdzie uznał zachowanie prokuratora za naganne, pokreślił, że nie powinien on prowadzić auta będąc pod wpływem alkoholu, ale nie zachodzi niebezpieczeństwo, by tamta sprawa miała wpływ na wypełnianie zawodowych obowiązków.
Jeśli byłby zagrożeniem dla praworządności i jego przełożeni chcieli pozbawić go prawa wykonywania zawodu w ciągu tych 11 lat, mieli ku temu możliwości, ale z nich nie skorzystali. Co więcej prokurator awansował... - dodał sędzia Lazarek.
Dwukrotnie przewodniczący składu orzekającego mówił o "awansie na wyższe stanowisko służbowe" prokuratora Zbigniewa T. Nie zakwestionowali tego argumentu pozostali sędziowie - Hanna Szydziak i Wiesław Kosowski. A to znaczy, że sąd w ogóle nie zapoznał się z drogą zawodową prokuratora zanim w tej sprawie wydał wyrok i zaczął wygłaszać peany na jego cześć. To skandal.
Od 1995 roku Zbigniew T. nie awansował - potwierdza Michał Szułczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Twardowski wyszedł z sali rozpraw wyraźnie zadowolony. Nie komentuję decyzji sądu - rzucił na odchodne.
Od roku pracuje w Prokuraturze Rejonowej w Jastrzębiu, dokąd został przeniesiony na własną prośbę. Prowadzi śledztwa, oskarża innych przed sądem.
W ustawie o prokuraturze zapisano: "Prokuratorem może być ten, kto jest nieskazitelnego charakteru".
W stanie nietrzeźwości
Gdy doszło do tragicznego wypadku drogowego w nocy z 19 na 20 maju 1995 roku, prokurator Zbigniew T. był "w stanie nietrzeźwości powyżej 0,5 promila". Śmiertelnie potrącił znajdującego się na jezdni nietrzeźwego Stanisława P. Problem w tym, jak podnoszono w czasie postępowania dowodowego, że zbyt późno zbadano trzeźwość kierującego autem prokuratora T. Policjanci przenieśli ciało ofiary, przesunęli samochód kierowany przez sprawcę wypadku. Zdaniem sądu, który skazał prokuratora za wypadek, ślady zabezpieczono nieprawidłowo.
Teresa Semik