PolskaProkurator: lawinę prawdopodobnie spowodowali sami GOPR-owcy

Prokurator: lawinę prawdopodobnie spowodowali sami GOPR-owcy

Prawdopodobnie to sami ratownicy GOPR spowodowali zejście lawiny w Kotle Małego Stawu w Karkonoszach, w której zginęli - powiedział prokurator Andrzej Reczka z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie).

09.02.2005 | aktual.: 09.02.2005 17:37

Obraz

Jeleniogórska prokuratura bada, jak doszło do śmierci dwóch ratowników Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy zginęli we wtorek w wyniku zejścia lawiny. Postępowanie w tej sprawie prowadzi także policja.

Wszystko wskazuje na to, że to oni sami wywołali lawinę. Przesłuchaliśmy osoby, które były w rejonie katastrofy. Do wyjaśnienia pozostaje kwestia, co GOPR-owcy tam robili. Czy była to samowola, czy wykonywali jakieś zadania - powiedział Reczka.

Według zeznań ratowników karkonoskiej grupy GOPR, mężczyźni, którzy zginęli w lawinie przed wyjściem w góry wpisali, że udają się na patrol narciarski. Jednak w takim przypadku powinni przebywać w rejonie nartostrad i szlaków turystycznych. Nie wiadomo, czemu znaleźli się w kotle Małego Stawu. Tym bardziej, że obowiązywało zagrożenie lawinowe i istniało ryzyko zejścia lawiny, zwłaszcza w tym rejonie.

Policjanci przesłuchali około 50 osób, przede wszystkim GOPR-owców, oraz wychowawców z gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu, którzy byli świadkami katastrofy. Widzieli oni dwóch mężczyzn - jak się później okazało GOPR-owców - przypinających narty na szczycie kotła Małego Stawu.

Narciarze zaczęli jechać w dół tzw. "żlebem slalomowym", chwilę później ruszyła lawina, która ich porwała. Wychowawcy z AWFiS ruszyli im na pomoc, wcześniej jednak zawiadomili ratowników górskich. Kiedy GOPR-owcy byli już na miejscu, zeszła kolejna lawina, która porwała jednego z ratowników. Ten człowiek jest ranny i przebywa w szpitalu - powiedziała rzecznik prasowy jeleniogórskiej policji kom. Edyta Bagrowska.

Do zasypanych ludzi udało się dotrzeć dzięki temu, że mieli przy sobie specjalne nadajniki radiowe sygnalizujące ich miejsce pobytu. Nieprzytomni zostali przetransportowani helikopterami do szpitali w Jeleniej Górze, oraz w Hradcu Kralove w Czechach. Nie udało się jednak ich uratować.

Policja prowadzi postępowanie wyjaśniające.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)