Prokurator chciał seksu od podejrzanej? Wpadł w bieliźnie
Uchylono immunitet stołecznemu prokuratorowi, który proponował seks podejrzanej, za co miałby umorzyć postępowanie przeciw niej. Obniżono mu też o połowę pobory.
W piątek sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym uchylił immunitet prokuratorski Konradowi P., co oznacza zgodę na postawienie mu zarzutu - poinformował prok. Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej. Zarazem w poniedziałek sąd o połowę obniżył uposażenie obwinionego - do czasu prawomocnego zakończenia sprawy.
Obie decyzje są jeszcze nieprawomocne, a Konrad P. może się od nich odwołać.
Młody prokurator dostał sprawę młodej kobiety, podejrzanej o kradzież w centrum handlowym. Miał zaproponować jej seks w zamian za umorzenie sprawy, na co kobieta miała się zgodzić, ale zarazem - powiadomić o tej propozycji organa ścigania. Przygotowały one operację tzw. kontrolowanego wręczenia "korzyści osobistej".
W maju br. kobieta przybyła na umówione spotkanie do pokoju prokuratora (gdzie wcześniej zainstalowano kamery i mikrofony). Według "Dziennika-Gazety Prawnej", policja i prowadząca sprawę prokurator mieli transmisję na żywo z gabinetu. Policjanci mieli wkroczyć, gdy Konrad P. był w samej bieliźnie. Został on zawieszony w czynnościach służbowych.
Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Jej rzeczniczka prok. Renata Mazur powiedziała, że z chwilą prawomocnego uchylenia prokuratorowi immunitetu, śledczy przystąpią do czynności związanych z postawieniem mu zarzutu. Prokuratura nie udziela żadnych innych informacji, nawet tego, jaki to mógłby być zarzut.
Mógłby on dotyczyć art. 228 Kodeksu karnego, który przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności dla tego, kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę. Jeśli wiąże się z tym "zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa", kara wynosi od roku do 10 lat. W wypadku "mniejszej wagi", sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat pozbawienia wolności.
W grę mógłby też wchodzić art. 199 Kodeksu karnego, który przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 3 dla tego, kto przez "nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia", doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do "innej czynności seksualnej".
Po ewentualnym wyroku skazującym Konrad P. mógłby zostać nawet usunięty z prokuratury - o czym zdecydowałby sąd dyscyplinarny.
NaSygnale.pl: Nie spojrzała w lusterko...