Prokurator chce dożywocia dla zabójcy 12‑latki z Góry Kalwarii
Kary dożywotniego więzienia domaga się
prokurator dla 24-letniego Piotra M. oskarżonego o zabójstwo 12-
letniej Ani M. z Góry Kalwarii (Mazowieckie). Proces toczy się
przed Sądem Okręgowym w Warszawie, strony wygłaszają mowy końcowe.
17.02.2006 | aktual.: 17.02.2006 14:29
Do tragedii doszło 26 stycznia ubiegłego roku. Piotr M. był znajomym rodziców dziewczynki, grał nawet z jej ojcem w amatorskiej drużynie piłkarskiej. Prawdopodobnie dlatego nastolatka wpuściła go do mieszkania pod nieobecność rodziców. Według ustaleń śledztwa, Piotr M. zagroził dziewczynce nożem i ta dała mu pieniądze - 40 euro. Później skrępował ją, zgwałcił i udusił kablem. Następnie próbował podpalić jej ciało, aby zatrzeć ślady zbrodni. Odkręcił też kurki z gazem, licząc na wybuch. W czasie morderstwa był pod wpływem narkotyków.
Prokurator Dorota Kossewska zażądała dla oskarżonego kary dożywocia. Jej zdaniem w tej sprawie nie ma żadnych okoliczności łagodzących. Udusił ją przy pomocy przewodu elektrycznego po jej wcześniejszym okrutnym zgwałceniu. Jego wina nie budzi żadnych wątpliwości - powiedziała.
Ojciec Ani występujący w procesie jako oskarżyciel posiłkowy zamiast mowy końcowej, płacząc zadeklamował wiersz, jaki ułożył o swojej córce. Jego fragment brzmi: "Ania bawi się w niebie, nam jest ciężko, tęsknimy do ciebie". Dla oskarżonego chce najwyższej możliwej kary przewidzianej przez polskie prawo - dożywocia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Po rozprawie powiedział dziennikarzom, że żałuje, iż w Polsce nie ma kary śmierci, bo "mógłby wymierzyć wyrok własnymi rękami, jako kat".
Obrońca Piotra M., mec. Mikołaj Pietrzak swą mowę końcową zaczął od wyrazów współczucia i szacunku dla rodziny dziewczynki. Wiem, że nawet najcięższy wyrok nie uśmierzy państwa bólu. Jednak moim obowiązkiem jest wskazanie okoliczności łagodzących dla oskarżonego - powiedział. Według niego, taką okolicznością jest to, że po zatrzymaniu przez policję oskarżony przyznał się do winy i ze szczegółami opisał, jak zabijał i gwałcił dziewczynkę. Bez tych wyjaśnień poznanie pełnego przebiegu zbrodni byłoby niemożliwe - dodał adwokat.
Jego zdaniem, Piotr M. liczył, że nie zastanie nikogo w mieszkaniu, tylko ukradnie jakiś przedmiot i kupi za niego narkotyki. Obecność Ani, która miała być w tym czasie w szkole, była dla niego zaskoczeniem. Działał pod wpływem impulsu. Po gwałcie przeraziło go własne zachowanie, bał się kary za zgwałcenie Ani, która powiedziała, że jej ojciec zabije go za to, co zrobił. Dlatego dopuścił się zbrodni zabójstwa - powiedział mec. Pietrzak i poprosił sąd o "niewymierzanie najwyższego wymiaru kary".
Oskarżony w swoim ostatnim słowie powiedział, że "wie, iż zgotował piekło". Rozumiem mój błąd, odebrałem tej rodzinie to, co najcenniejsze - córkę. Jest mi bardzo przykro, przepraszam. Chciałbym ponieść konsekwencje.
Sąd ogłosi swój werdykt w tej sprawie 22 lutego.