Prokurator: brak dowodów na próbę otrucia Juszczenki
Nie ma dowodów potwierdzających, że byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę w 2004 roku próbowano otruć dioksynami - oświadczył zastępca prokuratora generalnego Rinat Kuzmin w opublikowanej rozmowie z ukraińskim tygodnikiem "Fokus".
Zdaniem prokuratora próbki z krwią Juszczenki, w której przeprowadzone za granicą badania wykazały obecność dioksyn, zostały umyślnie zniszczone przez pracowników kancelarii byłego szefa państwa, prokuratury oraz funkcjonariuszy ochrony rządowej jesienią 2005 roku.
- Zamiast tego, by zbadać zwróconą zza granicy krew (Juszczenki) i porównać ją z krwią prezydenta, oni, nie wiadomo dlaczego, wylali ją do kanalizacji wprost w siedzibie kancelarii prezydenckiej, dokładnie umyli pojemniki, rozbili je na drobne cząsteczki, a następnie spalili na podwórzu na ul. Bankowej (siedziba prezydenta) - oświadczył Kuzmin.
- Mogę kategorycznie stwierdzić, że w tej sprawie nie ma wystarczających dowodów, które potwierdziłyby fakt próby umyślnego otrucia kandydata na prezydenta Juszczenki - dodał zastępca prokuratora generalnego.
Kuzmin oznajmił, że jeśli Juszczenko nie zgodzi się na ponowne pobranie krwi, śledztwo w tej sprawie zostanie zamknięte.
Tymczasem sam Juszczenko jeszcze w styczniu oświadczał, że gotów jest ponownie przekazać śledztwu próbki krwi, które w 2005 roku wykazały obecność dioksyn w jego organizmie.
- Przebadajmy jednak tę krew i w kraju, i za granicą - oświadczył wówczas były prezydent, który poinformował, że zachował na wszelki wypadek jedną z próbek, która zawierała jego krew z dioksynami.
Wcześniej prokurator generalny Wiktor Pszonka także nie wykluczał, że żadnej próby otrucia Juszczenki nie było. Juszczenko ciężko zachorował po kolacji w Kijowie we wrześniu 2004 roku, w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej, w której jako kandydat ówczesnej opozycji rywalizował o stanowisko szefa państwa z kandydatem obozu władzy, obecnym prezydentem Wiktorem Janukowyczem.
Badający wtedy Juszczenkę lekarze ustalili, że choroba jest wynikiem zatrucia dioksynami. Ich poziom we krwi polityka przekraczał normę aż 50 tysięcy razy.
W 2009 roku poważne czasopismo medyczne "Lancet" opublikowało opracowanie, z którego wynika, że dioksyny w organizmie Juszczenki były tak czyste, że bez najmniejszych wątpliwości powstały w laboratorium.
Niezwiązany z opracowaniem w "Lancecie" naukowiec z wydziału chemii uniwersytetu Cambridge John Emsley uważał wtedy, że poziom dioksyn w ciele Juszczenki świadczy o próbie jego otrucia. Jeszcze kiedy Juszczenko był u władzy prokuratura ukraińska ustaliła, że polityk został podtruty dioksynami wyprodukowanymi w laboratorium w Rosji, Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii. Toczące się od kilku lat śledztwo nie ustaliło, kto stoi za próbą otrucia.