Proksa: nie wiedziałem o merytorycznych pracach nad autopoprawką
Sekretarz Rady Ministrów Aleksander Proksa
zeznał przed komisją śledczą badającą sprawę Rywina, że
nie były mu znane żadne merytoryczne prace nad autopoprawką do
projektu ustawy o radiofonii i telewizji.
02.07.2003 | aktual.: 02.07.2003 11:42
Reneta Beger (Samoobrona) pytała, czy Proksa wiedział o kompromisie z nadawcami prywatnymi. "Ja zajmuję się tylko techniczną stroną prac Rady Ministrów, żadne merytoryczne prace nad autopoprawką (do projektu ustawy o rtv) nie były mi znane - odpowiedział Proksa. - Moja wiedza jest taka, jaką można uzyskać śledząc przekazy medialne".
Jak zaznaczył, ani on, ani nikt z kierownictwa Rządowego Centrum Legislacji, w żaden szczególny sposób nie zajmował się ustawą o radiofonii i telewizji, ani poprawką do niej. Podkreślił też, że z autopoprawką zetknął się wówczas, gdy została ona formalnie do niego skierowana - na początku lipca ub.r.
Sekretarz Rady Ministrów przyznał także, że pominięcie w projekcie noweli ustawy o radiofonii i telewizji słów "lub czasopisma" było błędem merytorycznym. Powiedział też, że określenie "błąd techniczny", jakiego użył w notatce do premiera, mogło wprowadzać w błąd szefa rządu.
Zniknięcie z projektu nowelizacji ustawy o rtv dwóch słów: "lub czasopisma" oznaczało brak zakazu nabywania ogólnopolskiej TV przez wydawców czasopism.
Premier Leszek Miller podczas przesłuchania zapewniał, że sekretarz Rady Ministrów, który dla niego jest autorytetem w tej sprawie, informował go, że wypadnięcie tych słów z projektu ustawy było wynikiem "błędu technicznego".
Lewandowski pytał Proksę, czy zatem używając sformułowania "błąd techniczny" w notatce do premiera, wprowadził w błąd szefa rządu. Sekretarz Rady Ministrów zapewnił, że nie było to jego zamiarem i przyznał, że rzeczywiście takie sformułowanie mogło być mylące. "Wiadomo jest, że pominięcie tych słów ma charakter merytoryczny. To jest zmiana niedopuszczalna"- dodał Proksa.
Lewandowski zapytał wówczas, czy to oznacza, że gdyby nie reakcja mediów, to premier nie dowiedziałby się o tym "błędzie merytorycznym". Proksa zapewnił, że nia ma takiej możliwości, aby tego typu błędy nie wyszły na jaw.