"To nie jest sprawa polityka ani księdza". Debata o liberalizacji prawa aborcyjnego w Sejmie

W nocy ze środy na czwartek posłowie dyskutowali w Sejmie o projekcie ustawy liberalizującym prawo aborcyjne. Przeciwni zmianom są politycy Zjednoczonej Prawicy, za pracami jest duża część opozycji. - Polska to jedyne duże państwo z całkowitym zakazem aborcji. Prawo do aborcji to wybór, z którego kobieta może korzystać, gdy dojdzie do wniosku, że nie chce urodzić. Bez spowiadania się komukolwiek. A zwłaszcza politykowi czy księdzu - mówił Katarzyna Kotula z Lewicy, prezentując mapę Europy. Z kolei Natalia Broniarczyk, jedna z inicjatorek ustawy, opowiedziała o swoich doświadczeniach z przerywaniem ciąży, a także zaprezentowała dane, ile Polek decyduje się na taki ruch. W czwartek posłowie zagłosują nad dalszym losem projektu.

Projekt liberalizujący prawo aborcyjne. W Sejmie trwa dyskusja. Na zdjęciu posłanka Lewicy Katarzyna Kotula
Projekt liberalizujący prawo aborcyjne. W Sejmie trwa dyskusja. Na zdjęciu posłanka Lewicy Katarzyna Kotula
Źródło zdjęć: © sejm.gov.pl
Radosław OpasMarek Mikołajczyk

W środę obrady Sejmu rozpoczęły się od zaprzysiężenia Adama Glapińskiego na drugą kadencję jako szefa Narodowego Banku Polskiego. Wieczorem odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych. Debatę rozpoczęto chwilę po godz. 23 przy niemal pustej sali.

Nocna debata w Sejmie. "Prawo do aborcji to wybór"

Jako pierwsza głos zabrała liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart, która wystąpiła jako przedstawicielka komitetu inicjatywy ustawodawczej "Legalna aborcja bez kompromisów". - Reprezentuje dziś nie tylko siebie, ale ponad 200 tys. osób, które złożyły swój podpis pod projektem wprowadzającym standardy ochrony zdrowia na wzór tych, które obowiązują w cywilizowanych krajach - rozpoczęła aktywistka.

- Przychodzę z projektem ustawy, która nie tylko jest zgodna z Konstytucją, ale usuwa również z obrotu prawnego regulacje sprzeczne z Konstytucją, niezgodne z nauką i europejskimi oraz światowymi standardami. Projekt przede wszystkim usuwa skutki ostatnich poza konstytucyjnych działań zespołu pani magister Przyłębskiej, zasiadającego w dawnym budynku Trybunału Konstytucyjnego. Ta cała nasza ustawa to jest po prostu program naprawczy - przekonywała Marta Lempart.

- 66 proc. obywatelek i obywateli Polski popiera dostęp do legalnej, bezpiecznej i darmowej aborcji do 12. tygodnia. (...) Za legalną aborcją jest też 34 proc. wyborców Prawa i Sprawiedliwości. To wzrost o 10 pkt proc. w ciągu roku. (...) Coraz więcej osób w Polsce wie, że prawny zakaz aborcji nie oznacza faktycznego zakazu aborcji - tłumaczyła aktywistka.

"To nie sprawa księdza ani polityka". Debata w Sejmie

Następnie głos zabrała Anna Milczanowska z PiS. - Jest to kolejna próba wprowadzenia w Polsce zmian, które są niezgodne z Konstytucją, orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego i Kartą praw podstawowych UE. (...) Ponieważ PiS troszczy się o przestrzeganie przysługujących człowiekowi praw, klub PiS jest zdecydowanie przeciwny temu projektowi w całości - wskazywała posłanka partii rządzącej.

- Ten projekt obywatelski to głos kobiet i mężczyzn o normalność w Polsce. Klub KO chce pracować nad tym projektem. Uważamy, że głos obywatelek i obywateli musi być wysłuchany - przekazała posłanka KO Barbara Nowacka.

- Radykalizm jest tu. Czerwona plama. Polska to jedyne duże państwo z całkowitym zakazem aborcji - przekazała Katarzyna Kotula z Lewicy, prezentując na mównicy sejmowej mapę Europy.

- Prawo do aborcji to wybór, z którego kobieta może skorzystać bez spowiadania się księdzu. Bo to nie sprawa księdza ani polityka - wskazywała Kotula.

Z kolei Bożena Żelazowska z PSL zapewniła, że jej klub "będzie stał na straży ochrony prawa do poszanowania życia ludzkiego we wszystkich wymiarach". - W sprawach pryncypialnych kompromisu nie ma. Jako klub PSL proponowaliśmy powrót do kompromisu sprzed orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. To się jednak nie udało. (...) Prawo człowieka to prawo do życia, a nie - do śmierci. Ta dyskusja wymaga wzajemnego szacunku - tłumaczyła parlamentarzystka.

- Bezpieczne przerywanie ciąży to oksymoron. Nie ma bezpiecznego przerywania ciąży. Człowiek ginie. Składam wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Zapomnijmy o festiwalu o charakterze satanistycznym, który tu właśnie się rozgrywa - stwierdził z kolei poseł Konfederacji Grzegorz Braun.

Joanna Mucha z Polski 2050 proponowała, aby w kwestii prawa aborcyjnego zorganizować referendum. - Boicie się demokracji bezpośredniej? (...) W referendum zagłosują ci sami obywatele, którzy nas wybrali. Oddajmy tę decyzję obywatelom - zachęcała była minister sportu i turystyki.

Podczas burzliwej dyskusji głos zabrał m.in. Piotr Kaleta z PiS. - Chciałbym powiedzieć o moim pewnym doznaniu estetycznym albo jego braku. To jest bardzo niedobrze, że ta oklęta kobieta zabierała głos w tej izbie - stwierdził poseł partii rządzącej, komentując wystąpienie Marty Lempart.

- Bardzo proszę, żeby gryzł pan się w język, bo obraża pan ludzi, a to nie powinno mieć miejsca w tej izbie - odpowiedział mu prowadzący obrady wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty.

Broniarczyk o aborcji: uczucie ulgi było nie do opisania

Na koniec Sejmie zabrała głos także przedstawicielka komitetu inicjatywy ustawodawczej Natalia Broniarczyk z Aborcji bez Granic, która odniosła się do uwag posłów. Podkreślała, że - pomimo zaostrzenia prawa aborcyjnego - nadal Polki decydują się przerywać ciąże i robią to z różnych powodów. - Tylko w 2021 roku łączna liczba osób, która miała z nami aborcję, to 34 tys. osób. Również teraz. To 94 osoby dziennie - wskazywała.

Podczas wystąpienia przypomniała także historie kobiet, który nie otrzymały pomocy na czas i straciły zdrowie lub życie, w tym przypadek Alicji Tysiąc, która sprawiedliwości domagała się przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Broniarczyk na mównicy opowiedziała także o własnym doświadczeniu przerwania ciąży, by - jak podkreśliła - pokazać Polkom, że nie trzeba się bać o tym mówić i że nie muszą się tłumaczyć z powodów swoich decyzji. - Wtedy nie działała jeszcze Aborcja bez Granic, która pomaga w opłaceniu zabiegu. Byłam zrozpaczona, zamówiłam tabletki, miałam aborcję w piątkowy wieczór. Wiecie, co czułam? Byłam bardzo głodna po wszystkim. Zamówiłam pizzę, a uczucie ulgi było nie do opisania. Czuję ją cały czas - podkreśliła, dodając, że "jedna na trzy kobiety w Polsce" zdecydowała się na aborcję.

Dyskusja w Sejmie zakończyła się w czwartek o 1 w nocy. Głosowanie ws. obywatelskiego projektu ma odbyć się po południu.

Projekt liberalizujący prawo aborcyjne. Co zakłada?

Obywatelski projekt ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych podpisało ponad 200 tys. osób. Do Sejmu wniósł go komitet inicjatywy ustawodawczej "Legalna aborcja bez kompromisów".

Proponowany projekt zakłada m.in. prawo do przerwania ciąży do 12 tygodnia, a po tym terminie - gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia fizycznego lub psychicznego kobiety, gdy wyniki diagnostyki prenatalnej lub inne przesłanki medyczne wskazują na to, że występują nieprawidłowości rozwojowe lub genetyczne płodu oraz gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego, będącego przedmiotem oświadczenia osoby będącej w ciąży.

Zgodnie z projektem, zabieg przerwania ciąży byłby refundowany przez NFZ. Decyzję o przerwaniu ciąży mogłaby podjąć już osoba, która ukończyła 13 lat. W przypadku osoby małoletniej poniżej 13. roku życia, która wyraża wolę przerwania ciąży, wymagana byłaby również zgoda opiekuna prawnego lub, gdy opiekun jej nie wyraża, zgoda sądu opiekuńczego.

Projekt proponuje także m.in. zniesienie karalności dla lekarzy i osób pomagających w aborcji, a także wprowadza dodatkowe regulacje w zakresie klauzuli sumienia, by "zniwelować zjawisko nadużywania klauzuli kosztem praw pacjenckich".

Obecnie aborcja w Polsce jest dopuszczana w sytuacji, gdy zagrożone jest zdrowie i życie matki lub wówczas, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu.

Przeczytaj również:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (439)