Profesorowie zręcznościowi
Pracownicy Politechniki Warszawskiej i Wojskowej Akademii Technicznej na wniosek właścicieli automatów do gry badali, czy ich urządzenia można zakwalifikować jako zręcznościowe. Pozytywne opinie naukowców zwalniały od płacenia podatków, bo opodatkowane był tylko automaty losowe. Do zmiany kwalifikacji (na zręcznościowe) wystarczyła lampka na urządzeniu, którą musiał wcisnąć gracz. Beneficjentem badań naukowców była m.in. firma Nowapol należąca do asystenta Jerzego Jaskierni - informuje Anita Gargas w "Gazecie Polskiej".
17.12.2003 | aktual.: 17.12.2003 09:55
W drugiej połowie lat 90. w Polsce działały cztery jednostki - w tym na Politechnice Warszawskiej i WAT - zajmujące się badaniami, które urządzenia zaliczyć do automatów zręcznościowych - pisze publicystka.
"W instytucie była taka trzyosobowa pracownia, której kierownikiem był dr Andrzej Baranecki. Ten zespół przygotowywał opinie, ja tylko podpisywałem. Wydawano ok. 30-40 opinii rocznie" - wspomina na łamach "GP" prof. Marian Kaźmierkowski, dyrektor Instytutu Sterowania i Elektroniki Przemysłowej na Wydziale Elektrycznym PW.
"Chodziło o to, że pod koniec gry migało na przemian światełko 'wygrana-przegrana'" - wyjaśnia dr Baranecki. - "Badaliśmy, czy gracz zdąży nacisnąć guzik, czy działa on prawidłowo".
Anita Gargas przypomina, że zanim politechnika zakończyła działalność badawczą zwiazaną z automatami (przejęła ją WAT), wystawiła m.in. ekspertyzy dla Nowapolu. Opinie dotyczyły różnych typów urządzeń. Do prof. Kaźmierkowskiego docierały w pewnym czasie wiadomości z prokuratur w różnych rejonach kraju, iż zaświadczenia są fałszowane. - "Ktoś zaczął opinie podrabiać tak, by obejmowały te typy automatów, których nie badaliśmy".
Za rządów AWS przygotowano nowelizację ustawy o grach, która likwidowała rozróżnienie automatów na losowe i zręcznościowe - podaje "GP". Obydwa typy miały płacić jednolite podatki. Jesienią 1998 r. 70 posłów SLD i PSL, reprezentowanych przez Jerzego Jaskiernię, złożyło własny projekt nowelizacji. W odrzuconym projekcie SLD znowu pojawiło się - "celem uelastycznienia" - pojęcie "gry na innych automatach", pisze Gargas w "Gazecie Polskiej".