Profesor po przejściach
Zbigniew Religa, uznany kardiochirurg i
niespełniony polityk, chce zostać prezydentem. Zachęca go do tego
deklarowany w sondażach wysoki poziom zaufania - w niektórych
badaniach profesor prześcignął nawet Aleksandra Kwaśniewskiego -
pisze "Trybuna".
29.01.2005 | aktual.: 29.01.2005 08:16
W boju o prezydenturę Relidze ma pomóc zaplecze polityczne w budzącym wiele niezgody komitecie Zgoda - zawiązanym oprócz niego przez lidera PSL Janusza Wojciechowskiego i prezesa ZChN Jerzego Kropiwnickiego. Dotychczasowe inicjatywy polityczne profesora kończyły się klapą i wiele wskazuje na to, że w tym przypadku nie będzie inaczej.
Zgodzie odmówili już poparcia znani politycy PSL. Zarzucają prezesowi Wojciechowskiemu, że podpisał porozumienie samowolnie. Dzisiaj do jego pomysłu ustosunkuje się rada naczelna partii. Swoje poparcie dla Zgody wycofała także partia Centrum, której honorowym przewodniczącym jest sam Religa. ZChN nie wydało z siebie żadnego głosu, ale nie wiadomo nawet, czy takie ugrupowanie jeszcze istnieje.
"Według "Trybuny", droga Religi do prezydentury jest pełna politycznych przesiadek i ideologicznych meandrów. Senatorem chciał zostać już w 1989 r. Wybory przegrał. W 1993 r. założył Bezpartyjny Blok Wspierania Reform, który miał być zapleczem prezydenta Lecha Wałęsy - BBWR otrzymał w wyborach do Sejmu 5,41 proc. poparcia. Z ramienia bloku profesorowi udało się zostać senatorem, ale doprowadził do rozłamu w ugrupowaniu, które stworzył.
Dwa lata po wyborach z klubu BBWR z inicjatywy Religi powstało koło Republikanie, które przekształciło się w partię polityczną pod taką nazwą. "Wyszedłem z bloku dlatego, iż udawał stowarzyszenie, był mieszanką ludzi z różnych ugrupowań i nie chciał przekształcić się w partię. Było to więc oszukiwanie ludzi, bo politykę robią partie, a nie bloki, czy ruchy samorządowe" - tak Religa tłumaczył to swoje posunięcie w "Gazecie Wyborczej".
Profesor już w 1995 r. był wymieniany jako kandydat prawicy na prezydenta. Nie wyraził jednak zgody na udział w wyborach. Zamiast niego jako kandydat Republikanów startował Marek Markiewicz, który zrezygnował na dwa tygodnie przed wyborami. W 1997 r. Republikanie, startujący wspólnie ze skrajnie liberalną gospodarczo Unią Polityki Realnej, nie weszli do parlamentu. Religa wrócił więc do medycyny.
Republikanie po serii zejść i rozwodów z innymi małymi partiami prawicowymi stali się w 1998 r. częścią Stronnictwa Konserwatywno- Ludowego. Religa został wiceszefem Rady Politycznej SKL, które wchodziło w skład Akcji Wyborczej Solidarność. Akcja jednak umarła. Profesor się nie przejął. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi zakładał Blok Senat 2001, z ramienia którego znowu został senatorem. Gdy część polityków jego partii przeszła po wyborach do Platformy Obywatelskiej, profesor wraz z Arturem Balazsem zachowali szyld SKL. Wkrótce potem połączyli się z inną sierotą po AWS - Polską Partią Chrześcijańskich Demokratów tworząc SKL-Ruch Nowej Polski. (PAP)