Prof. Szwagrzyk pozostanie na stanowisku wiceprezesa IPN
Prof. Krzysztof Szwagrzyk pozostaje na stanowisku wiceprezesa IPN. Historyk od kilku lat realizuje projekt poszukiwań tajnych miejsc pochówku ofiar reżimu komunistycznego.
28.02.2017 | aktual.: 28.02.2017 16:10
W połowie lutego prof. Szwagrzyk złożył dymisję z funkcji wiceprezesa IPN. Nie została ona wówczas przyjęta przez prezesa Instytutu Jarosława Szarka, ale - jak poinformowano - decyzja ta miała być ważna do końca lutego.
Prof. Szwagrzyk, który w Gdańsku we wtorek odebrał tytuł "Człowieka Roku 2016 Tygodnika Solidarność", poinformował dziennikarzy, że tego dnia rano wycofał swoją dymisję i pozostaje na stanowisku wiceprezesa IPN.
- Wierzę, że przeszkody, które utrudniały czy uniemożliwiały realizowanie działań poszukiwawczych, ekshumacyjnych, zostaną usunięte. Dziś jestem dobrej myśli - powiedział prof. Szwagrzyk.
Zapytany o powody, które zdecydowały o złożeniu, a następnie cofnięciu dymisji, Szwagrzyk powiedział, że "było ich dużo". Wyjaśnił, że trudności, które się pojawiły "były bardzo istotne i zagrażały w sposób poważny możliwości prowadzenia prac poszukiwawczych". Nie chciał jednak mówić o nich szczegółowo.
- Nie wydaje mi się, aby był to dobry moment, byśmy rozpatrywali punkt po punkcie zdarzenia, do których doszło w ciągu ostatniego czasu. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że te zagrożenia, które istniały dla projektu, dla poszukiwań, przestają istnieć. Wierzę, że to jest już ten dobry nowy czas i nigdy nie będzie w przyszłości konieczności żeby podejmować dramatyczne kroki, żeby upominać się o wyklętych, upominać się o możliwość prowadzenia prac poszukiwawczych - powiedział Szwagrzyk.
Zapytany o to, czy problemy, które ma na myśli, miały naturę polityczną, Szwagrzyk jeszcze raz zaznaczył, że nie chce mówić o szczegółach. - Polityka, no cóż, żyjemy w świecie, gdzie polityka jest wszędzie. Tyle tylko, że przy szczątkach bohaterów narodowych, przy Żołnierzach Wyklętych, nikt nie może uznawać sobie, że ma specjalne prawo do naszych bohaterów - powiedział Szwagrzyk.
Przypomniał, że "naszym wielkim obowiązkiem w kraju i na Kresach jest konieczność odnalezienia co najmniej kilkunastu tysięcy ludzi, których komuniści zamordowali w latach 40. i 50., a potem ukryli ich ciała w nieznanych miejscach". - I dlatego, kiedy dziś przed państwem stoję, mając świadomość, że tych bohaterów znaleźliśmy zaledwie ponad 700 dotychczas, mamy świadomość tego, ile jeszcze tych działań przed nami - mówił Szwagrzyk.
Z ustaleń Polskiej Agencji Prasowej wynika, że powodem chęci rezygnacji prof. Szwagrzyka z funkcji była nieefektywna współpraca Biura Poszukiwań i Identyfikacji (którym kieruje Szwagrzyk) z pionem śledczym IPN oraz z Pomorskim Uniwersytetem Medycznym w Szczecinie. Specjaliści tej uczelni w ramach Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów dokonują identyfikacji genetycznych ofiar totalitarnych reżimów, w tym zbrodni komunistycznych.
Zdaniem części pracowników IPN, ta współpraca powinna być lepiej zorganizowana, a identyfikacje genetyczne ofiar powinny przebiegać szybciej. Baza w Szczecinie tłumaczyła, że identyfikacje muszą być realizowane na najwyższym naukowym poziomie, by uniknąć ewentualnych błędów.
We wtorek na konferencji prasowej, która miała miejsce w Warszawie, prezes IPN poinformował też, że w najbliższych tygodniach powołane zostanie konsorcjum kilku polskich uczelni, które będą zajmować się identyfikacjami szczątków ofiar terroru komunistycznego. W konsorcjum znajdzie się m.in. Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie oraz "kilka wyspecjalizowanych ośrodków znajdujących się w uniwersytetach medycznych".