Prof. Rońda pozwie AGH
"Z nieukrywanym zdumieniem przyjmuję fakt, iż bez mojej wiedzy, poza moimi plecami, władze mojej uczelni przykładają rękę do medialnego linczu, którego stałem się ofiarą" - pisze w oświadczeniu prof. Jacek Rońda, ekspert zespołu Antoniego Macierewicza, dodając, że podjął "trudną lecz konieczną w tych okolicznościach decyzję o podjęciu kroków zmierzających do ochrony i egzekwowania (...) praw na drodze sądowej". Oświadczenie prof. Rońdy publikuje serwis wpolityce.pl.
28.11.2013 | aktual.: 28.11.2013 19:57
Jak pisze prof. Rońda, dotąd żaden uprawniony organ, nie przedstawił mu "w prawem przewidzianej formie" żadnych zarzutów, nie również otrzymał pisma od rektora, komisji etyki lub rzecznika dyscyplinarnego. Zdaniem prof. Rońdy, przekazy medialne "pełne są tego rodzaju informacji", których udzielić miał rzecznik prasowy AGH.
Prof. Rońda odwołując się do "norm prawa, ale również elementarnej przyzwoitości" stwierdza, że to on sam, a nie prasa, powinien być pierwszą osobą, która dowiaduje się o zarzutach. "Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stałem się przedmiotem procesu właściwego raczej czasom minionym, którego charakter jest jednoznacznie inkwizycyjny" - czytamy w oświadczeniu prof. Rońdy.
"Wobec takich działań władz mojej uczelni, podjąłem trudną lecz konieczną w tych okolicznościach decyzję o podjęciu kroków zmierzających do ochrony i egzekwowania moich praw na drodze sądowej" - pisze.
Wcześniej poinformowano o zawieszeniu prof. Rońdy w obowiązkach dydaktycznych przez rektora AGH. Uczelniana Komisja Etyki uznała, że przekroczył on normy etyczne obowiązujące każdego nauczyciela akademickiego i pracownika nauki, wykorzystując "kłamstwo w prowadzeniu debaty". Decyzja ta oznacza, że Rońda nie może mieć zajęć ze studentami, ale może nadal prowadzić pracę naukową i badania.
Rzecznik AGH Bartosz Dembiński poinformował, że decyzja zapadła 4 listopada, niezależnie od prac Komisji Etyki. O odsunięcie profesora od zajęć ze studentami wnioskowały władze Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej, na którym jest on zatrudniony.
Przedstawiono także stanowisko Komisji Etyki AGH z 26 listopada, która w sprawie Rońdy odbyła cztery posiedzenia. Członkowie komisji zapoznali się z materiałami z jego wystąpień w TVP i TV Trwam, opinią kierownika katedry, w której jest on zatrudniony, a także z wyjaśnieniami samego profesora. "Prof. Jacek Rońda przekroczył normy etyczne obowiązujące każdego nauczyciela akademickiego i pracownika nauki, a także zasady postępowania, zawarte w Kodeksie Etyki Pracownika Naukowego" - uznała Komisja Etyki AGH. "W dyskusji w TVP1, w dniu 8 kwietnia 2013, publicznie użył nieprawdziwych argumentów, co potwierdził w wywiadzie dla TV Trwam w dniu 16 października 2013 r., dla uwiarygodnienia swojej wypowiedzi na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zachowanie takie można nazwać wykorzystywaniem kłamstwa jako środka w prowadzeniu debaty" - brzmi stanowisko Komisji.
Komisja Etyki AGH zaznaczyła w swoim stanowisku, że Rońda publicznie oskarżył władze AGH o uleganie w jego sprawie naciskom władzy wykonawczej, nie przedstawiając na to żadnych dowodów. Jak napisano w uzasadnieniu "tego rodzaju zarzut w oczywisty sposób dyskredytuje oskarżaną osobę i negatywnie wpływa na wizerunek uczelni".
W stanowisku napisano, że Rońda "wykorzystał swój autorytet naukowy do publicznego wypowiadania się, poza obszarem własnych kompetencji, na temat katastrofy smoleńskiej". Jeden z członków komisji od tego stwierdzenia złożył tzw. zdanie odrębne.
Z opinii kierownika katedry, w której zatrudniony jest Rońda, wynika, że w latach 2002 -2013 nie prowadził on badań naukowych związanych z inżynierią lotnictwa, katastrofami lotniczymi i termodynamiką wybuchów.
Ekspert zespołu Macierewicza prof. Jacek Rońda, w październiku w telewizji Trwam komentował swoje kwietniowe wystąpienie w TVP1 po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.
Tymczasem w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było". Po wypowiedzi w TV Trwam Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013.
Źródło: wpolityce.pl, PAP