Prof. Mariusz Bidziński dla WP: To politykom powinno zależeć, by ujawniać majątek
- Tak jak majątek premiera jest jawny, tak majątek najbliższych mu osób dotychczas pozostawał nieznany. Tymczasem - to wiedza powszechna - znaczna część majątku żony premiera to skutek podziału majątku - mówi Wirtualnej Polsce prof. Mariusz Bidziński. W ten sposób komentuje materiał WP, w którym dziennikarze ujawniają majątek rodziny Morawieckich.
Nawet 40 mln zł - tyle może być wart majątek premiera Mateusza Morawieckiego i jego żony Iwony Morawieckiej. Dziennikarze Wirtualnej Polski jako pierwsi ujawniają składniki dorobku rodziny Morawieckich. W sumie premier i jego żona są właścicielami gruntów, mieszkań oraz lokali użytkowych. Więcej o tym, co posiadają, można przeczytać tutaj.
Szymon Jadczak, Patryk Słowik,Wirtualna Polska: Czy ujawnienie majątku Mateusza i Iwony Morawieckich to realizacja ważnego interesu społecznego?
Prof. Mariusz Bidziński, wykładowca na Wydziale Prawa SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego, radca prawny, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy: Moim zdaniem tak. Tak jak majątek premiera jest jawny, tak majątek najbliższych mu osób dotychczas pozostawał nieznany. Tymczasem - to wiedza powszechna - znaczna część majątku żony premiera to skutek podziału majątku, którego małżeństwo dokonało w 2013 r. W zasadzie każdy może zajrzeć do księgi wieczystej - wystarczy znać numer księgi danej nieruchomości. Te dane natomiast nie są wiedzą "tajemną".
Nie naruszamy prywatności żony premiera?
Nie. A mówiąc dokładniej: nie, jeśli pani Iwona Morawiecka jest dla was przede wszystkim żoną premiera. Gdybyście bowiem znaleźli przypadkową osobę i stwierdzili "a, ujawnimy jej nieruchomości", to moglibyśmy mówić o naruszeniu prywatności. Ale to nie ten przypadek. Co więcej, istnieje wiele przypadków, kiedy prawo ogranicza prywatność na rzecz transparentności życia publicznego.
Istotne jest także to, że bazujecie na państwowym systemie prowadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości i na księgach wieczystych, które są dostępne dla każdego. Wystarczy znać numer danej księgi, by sprawdzić, kto jest właścicielem nieruchomości.
A poza tym ujawnienia majątku osób najbliższych politykom domaga się parlament, jak również wielokrotnie podkreślał taką konieczność sam premier.
Właśnie. 11 września 2019 r. Sejm uchwalił ustawę przewidującą obowiązek ujawniania przez polityków majątku nie tylko własnego, lecz także swoich najbliższych. Ustawa jednak nigdy nie weszła w życie. Została skierowana przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego. Jaki jest status tych przepisów?
Pod względem prawnym - nigdy nie weszły w życie. Politycy nie są więc zobowiązani do przedstawiania majątku swoich żon, dzieci i partnerów. Ale istotny jest też aspekt społeczny. Parlament dał wyraźny sygnał, że chce poszerzyć jawność życia publicznego. I słusznie, bo warto zastanowić się, czemu służy składanie oświadczeń majątkowych przez polityków. Służy temu, by zweryfikować, czy dana osoba nie ma więcej niż wynika to z jej dochodów lub innych form pozyskiwania majątku.
Zresztą z systemowego punktu widzenia nie wydaje mi się, aby Trybunał Konstytucyjny, mając na względzie zasadę jawności działania władz publicznych, dostępu do informacji oraz konieczności wyrażenia sprzeciwu co do rozwiązań umożliwiających zachowania patologiczne, zanegował zasadność uchwalonej w 2019 r. ustawy.
A mówiąc dobitniej: obowiązek składania oświadczeń majątkowych pełni rolę antykorupcyjną. Gdy jednak poza systemem pozostaje majątek osób najbliższych, system jest dziurawy.
Ujawnienie majątku żony czołowego polskiego polityka nie powinno więc nikogo szokować ani oburzać. Wręcz przeciwnie, to politykom powinno zależeć na tym, by społeczeństwo miało pełną wiedzę na temat ich majątku, gdyż to buduje zaufanie i stanowi istotny atut w dalszej karierze.