PolitykaProf. Ewa Łętowska: list prezydenta to była prowokacja

Prof. Ewa Łętowska: list prezydenta to była prowokacja

Prof. Ewa Łętowska nie ma złudzeń. - List prezydenta Dudy do prawników i wystąpienie wiceministra Warchoła to były prowokacje. Chodziło o to, by zebranych sprowokować do zachowań gwałtownych, a potem powiedzieć, że z sędziami rozmawiać się nie da - oceniła była sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Odniosła się również do samej treści dokumentu, obalając zawarte w nim argumenty.

Prof. Ewa Łętowska: list prezydenta to była prowokacja
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk
Natalia Durman

Łętowska uczestniczyła w sobotę w Kongresie Prawników, który odbywał się w Katowicach. Celem spotkania była dyskusja o reformie wymiaru sprawiedliwości i stanie praworządności w Polsce. Nie obyło się jednak bez incydentów. Podczas odczytywania listu prezydenta Andrzeja Dudy, na sali rozległy się okrzyki "Konstytucja!". Gdy przemawiał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, większość sędziów opuściła salę.

Prezydent zwrócił się do prawników o "nierecenzowanie działalności innych organów władzy publicznej". - W ślad za doktryną prawa konstytucyjnego, nakaz ten (apolityczności) należy rozumieć rozszerzająco: sędzia nie powinien recenzować działalności innych organów władzy publicznej oraz występować jako strona debaty etycznej, światopoglądowej czy politycznej - argumentował.

Wiceminister Warhoł mówił z kolei: - Po upadku komunizmu zbyt łatwo przyjęliśmy za dobrą dewizę słowa ówczesnego I Prezesa Sądu Najwyższego, obecnego tu na sali pana profesora Adama Strzembosza, że środowisko sędziowskie oczyści się samo. Powiedzmy sobie szczerze - nie oczyściło się".

Łętowska o słowach Dudy: "bardzo dziwna" wzmianka

Łętowska na obu wypowiedziach nie pozostawiła suchej nitki. - Bardzo dziwna ta wzmianka o doktrynie konstytucyjnej, która akurat w taki sposób, jak prezydent ujmuje w swoim liście, nakazuje interpretować pojęcie apolityczności. Trafnie, że dla sędziego apolityczność powinna być tarczą, bronią, i w ogóle powinna być przestrzegana. Ale pierwsze słyszę, żeby apolityczność można było rozszerzać na zakaz debaty publicznej o kwestiach etycznych, kwestiach światopoglądowych, czy o kwestiach religijnych - skomentowała profesor w rozmowie z OKO.press

- Przyznam szczerze, że to jest jakieś niesłychane rozciągnięcie pojęcia apolityczności. Ja już aż się boję pomyśleć, że być może sam dyskurs konstytucyjny stanie się w takim wypadku zdrożnym dyskursem politycznym - dodała.

Łętowska podkreśliła, że w art. 8 i art. 178 konstytucji wyraźnie powiedziano, że sędziów obowiązuje nie tylko ustawa, ale i konstytucja. - To jest podstawa do wykonywania przez sędziego kontroli konstytucyjności, a więc krytykowania innych władz - dodała.

W ocenie byłej sędzi TK, "tego rodzaju prowokacja jest godna pożałowania" - dlatego, że sala w czasie Kongresu była zainteresowana dyskusją o tym, jak naprawić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.

- A już czynienie młodych sędziów odpowiedzialnymi za to, że wymiar sprawiedliwości nie oczyścił się ze zbrodni stalinowskich, chyba przejrzyście wskazuje na intencje tego rodzaju wypowiedzi - podsumowała profesor, odnosząc się do słów wiceministra.

O oskarżenia Łętowskiej wobec prezydenta zapytaliśmy sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta, Krzysztofa Łapińskiego. Reakcja była krótka. - Nie będziemy komentować słów pani profesor - oznajmił Łapiński.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1085)