Prof. Andrzej Zybertowicz: to jest dużo bardziej porażające od inwigilacji dziennikarzy
Doradca prezydenta Andrzeja Dudy prof. Andrzej Zybertowicz w #dziejesienazywo komentował audyt ośmiu lat rządów PO-PSL. - Rzeczą bardziej porażającą od inwigilacji dziennikarzy jest to, co Agencja Wywiadu w Moskwie zrobiła z możliwym oferentem, który chciał przekazać informacje o kulisach tragedii smoleńskiej. Odesłała go do Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. To dowodzi, że ci ludzie nie wierzyli w polskie państwo. Prawdopodobnie dawano im sygnały, by się nie wychylali - oświadczył.
Prof. Zybertowicz tłumaczył, że środowe wystąpienie ministrów w Sejmie pokazało pewien głębszy mechanizm postrzegania problemów społecznych.
- Audyt, zwłaszcza wystąpienie Mariusza Kamińskiego, pokazał, że gdy za kulisami nadużywa się władzy albo demontuje się państwo, to nikt tego nie widzi. Czyli cała gra społeczna w pewnym sensie redukuje się do poziomu komunikacji: jeśli zrobimy coś "pod dywanem", to opinia publiczna, również zagraniczna, która nie była zaniepokojona nadużyciami władzy za rządów Platformy, bo ich nie widziała, nie reaguje - mówił.
Doradca Andrzeja Dudy tłumaczył, że można stać się przedmiotem zainteresowania służb, nie robiąc nic zdrożnego.
- Z punktu widzenia racji stanu, dużo bardziej niepokojące jest, że Agencja Wywiadu w Moskwie nie miała takiego elementu kultury organizacyjnej, którym jest "ssanie" na informacje mogące rzucić nowe światło na katastrofę smoleńską - przekonywał Zybertowicz.
- Prawdopodobnie agenci nie dostali polecenia, żeby aktywnie pozyskiwać informacje. Podejrzewam, że dawano im sygnały: nie robić, nie wychylać się, nie drażnić. Pełnili raczej funkcje biurokratyczne i rytualne niż operacyjne - przekonywał.