Proces w sprawie śmierci ucznia na szkolnym boisku
Dyrektorka jednej z łódzkich szkół podstawowych
i kierownik obiektu sportowego tej placówki odpowiadają przez
łódzkim sądem za niezapewnienie bezpieczeństwa na szkolnym boisku,
w wyniku czego śmierć poniósł 11-letni uczeń, którego przygniotła
metalowa bramka. Sąd przesłuchał kolejnych świadków w tym procesie.
Według prokuratury, bramka na boisku nie była właściwie zabezpieczona. Prokuratura oskarżyła dyrektorkę szkoły i szefa obiektu sportowego o nieumyślne narażenie uczniów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to kara do roku pozbawienia wolności. Oboje oskarżeni nie przyznają się do winy.
Wśród zeznających w czwartek świadków był łódzki kurator oświaty Jerzy Posmyk, który wizytował szkołę. Według niego, jest to placówka zadbana, w której bezpieczeństwo uczniów jest zapewnione. Zdaniem kuratora, jeżeli uczeń po zajęciach przebywa na boisku, to robi to na własną odpowiedzialność, bowiem po zajęciach szkoła nie ma szans zapewnić uczniom opieki i stworzyć im bezpiecznych warunków.
Do wypadku doszło w grudniu 2002 roku. Kilku chłopców po lekcjach chciało pograć w piłkę na szkolnym boisku przy ul. Florecistów. Gdy przesuwali bramkę, jeden z nich pośliznął się; metalowa konstrukcja przewróciła się i przygniotła chłopca. W wyniku odniesionych obrażeń 11-latek zmarł po kilku godzinach w jednym z łódzkich szpitali.