PolskaProces w sprawie lawiny pod Rysami przeniesiony do Katowic

Proces w sprawie lawiny pod Rysami przeniesiony do Katowic

Proces opiekuna tragicznej w skutkach styczniowej wycieczki tyskich licealistów na Rysy odbędzie się przed Sądem Okręgowym w Katowicach, a nie jak pierwotnie planowano w Nowym Sączu.

17.09.2003 16:15

Sekretariat Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego w Krakowie poinformował, że sprawę przekazano do Katowic ze względu na tzw. ekonomikę procesową.

W lawinie, która 28 stycznia porwała pod Rysami w Tatrach wycieczkę z Uczniowskiego Klubu Sportowego "Pion" działającego przy I LO w Tychach, zginęło osiem osób. Jedynym oskarżonym w sprawie jest Mirosław Sz., któremu prokuratura zarzuciła, że jako kierownik i opiekun wycieczki nieumyślnie doprowadził do wyzwolenia lawiny, przez co naraził osiem osób na śmierć. Za ten czyn grozi mu do ośmiu lat więzienia. Drugi opiekun wycieczki zginął w lawinie.

Wniosek o przeniesienie sprawy złożył Sąd Okręgowy w Nowym Sączu, do którego pod koniec lipca wpłynął akt oskarżenia przygotowany przez zakopiańską prokuraturę. Co prawda do zdarzenia doszło w okręgu jurysdykcji nowosądeckiego sądu, ale większość osób, które należałoby wezwać na rozprawę mieszka na Śląsku. Biorąc to pod uwagę, Sąd Apelacyjny przychylił się do wniosku Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

"Taką możliwość przewiduje artykuł 36. Kodeks Postępowania Karnego. Chodzi o społeczne koszty wymiaru sprawiedliwości, zwane inaczej ekonomiką procesową, oraz o interes pokrzywdzonych; żeby osoby pokrzywdzone i rodziny nie musiały przemierzać na rozprawy pół Polski" - powiedział prezes Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Jacek Małodobry.

Według prokuratury, oskarżony Mirosław Sz. doprowadził do wyzwolenia lawiny przez sam fakt, jak i sposób poprowadzenia wycieczki oraz zabranie zbyt licznej, bo wraz z nim liczącej 13 osób grupy.

W opinii powołanego przez prokuraturę biegłego opiekun nie miał prawa prowadzić tego dnia wycieczki na Rysy i nie miał prawa zabierać tak licznej grupy. Licencjonowani przewodnicy prowadzą na ten szczyt w zimie co najwyżej 3-4 osoby. Ekspert Polskiego Związku Alpinizmu podkreślił, że przy drugim stopniu zagrożenia lawinowego, obowiązującym wówczas w Tatrach, lawiny nie schodzą samoistnie, lecz pod dużym obciążeniem i takim właśnie była zbyt liczna grupa.

Biegły uznał, że Mirosław Sz. nie przeprowadził właściwego przeszkolenia podopiecznych i źle rozstawił grupę w terenie. To właśnie niewłaściwy sposób poruszania się po zaśnieżonym stoku był bezpośrednim czynnikiem wywołującym lawinę.

Ponadto Mirosław Sz. jest oskarżony o to, że dzień przed tragiczną lawiną poprowadził na Rysy inną grupę uczniów, przez co nieumyślnie naraził jej członków na bezpośrednie niebezpieczeństwo porwania przez lawinę. Za to grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Lawina do której doszło 28 stycznia pod Rysami była najtragiczniejszą w skutkach w historii Tatr Polskich. Czoło lawiny załamało lód na Czarnym Stawie i pogrzebało w nim większość ofiar. Poszukiwanie ciał trwało do 17 czerwca. Z sekcji zwłok wynika, że niektóre ofiary zmarły w wyniku uduszenia, a inne w efekcie rozległych obrażeń.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)